czwartek, 1 maja 2008

Niezwykły przypadek Camerona Macaulay'a




Cameron żyje w okolicy Glasgow, w Szkocji i od drugiego roku życia opowiada o życiu jakie wiódł na szkockiej wyspie Barra. Wyspa istnieje na prawdę. Cameron nigdy na niej nie był, a mimo to podaje informacje, których w żaden inny sposób nie mógłby zdobyć. Wydałałoby się, że mamy tu do czynienia z historią reinkarnacji, jakich wiele na świecie, gdyby nie fakt że przypadek ten był wnikliwe badany przez psychiatrę Jima Tuckera, dyrektora Departamentu Psychiatrii na Uniwersytecie w Virginii, który nie potrafi go wytłumaczyć.

Poniżej przytaczamy artykuł Giulii Viola na łamach toryńskiej La Stampa.

W przedszkolu rysował biały dom nad morzem. Pytał matkę, gdzie podział się cętkowany pies i czarny samochód. Tymczasem Cameron Macaulay mieszka w Clydebank, niedaleko Glasgow; z okna swojego zielonego pokoju widzi czerwone cegły; żaden cętkowany pies nie krąży po domu, ani czarny samochód nie stoi zaparkowany w garażu.
Chociaż daleko od ojczyzny hinduizmu i buddyzmu, historia szkockiego dziecka, które pamięta swoje poprzednie wcielenie, już stała się sławna. Nie ma ona nic wspólnego z mistycyzmem Osel Hita Torresa, hiszpańskiego dziecka uznawanego za wcielenie Lamy, którego ojciec zawiózł do mnichów tybetańskich, w góry Buthan, i którego przypadek stał się inspiracją dla filmu "Mały Budda" Bertolluciego. Tym niemniej sprawa Camerona weszła już do historii reinkarnacji postmodernistycznych.

Historia Camerona rozpoczyna się w 2003 roku.
-Miał trzy lata - tłumaczy jego matka Norma - kiedy zaczął opowiadać mi historie o swoich kolegach z Barra, wyspy oddalonej 300 km od Glasgow. Mówił ponad to o swoich braciach, długich kasztanowych włosach swojej matki, która czytała mu wielką książkę o Bogu, oraz o tym, że jego ojciec, niejaki Shane Robertson, zmarł przejechany na przejściu dla pieszych. Byłam przerażona.
Norma ma czrwone włosy, nie jest religijna, jest matką samotnie wychowyjącą dziecko, i może liczyć jedynie na Martina, starszego o rok brata Camerona.
Wraz z wiekiem fantazje dziecka ubogacają się w szczegóły.
-Nie bój się smierci - mówił do matki - ponieważ wracamy. Wcześniej też nazywałem się Cameron. Po wywodach filozoficznych wraca do rzeczywistości.
-Zaczął narzekać, że w poprzednim domu miał trzy łazienki, podczas, gdy my mamy tylko jedną; że w poprzednim życiu popołudniami bawił się na brzegu za domem i z tamtą rodziną wiele podróżował, podczas gdy my nigdy nie wyjechaliśmy poza Szkocję.
Mama, krewnie i nauczycielki wytrzymują do jego szóstych urodzin, kiedy to Cameron zaczął płakać, że brakuje mu rodziny z Barry, oraz kiedy Norma dowiaduje się, że firma produkująca filmy poszukuje historii o ponownie wcielonych osobach.Wówczas 42 letnia mam postanowiła spakować się i i zawieść swoje dziecko do Cockleshell Bay, na wyspie Barra. Pojechał z telekamerą Jim Turcker, dyrektor kliniki psychiatrii dziecięcej na Virginia Uniwersity, ekspert w sprawach reinkarnacji.
-Po jakimś czasie znaleźliśmy biały dom, nad morzem, ze wspomnianymi trzema toaletami. W tym momencie nawet sławny psycholog był pod wrażeniem. - W 70% przypadków - tłumaczy Tucker - dzieci wspominają zgony, które mieły miejsce w okolicznościach nienaturalnych, wypadkach czy zajściach traumatycznych. Przypadkach, w których - według Turckera - pamięć i emocje zachowują się. - Nagła śmierć ojca była dla Camerona szokiem. Sugeruje to, że jego świadomość nie jest tworem mózgu, ale raczej innego bytu, zdolnego przetrwać również po śmierci ciała.
Pomijając sceptycyzm, zaskakujący efekt filmu dokumentalnego był gwarantowany.
-Cameron był radosny - opowiada jego matka - Znalazł sekretne wejście do domu, który wiele razy rysował i powiedział mi, że bardzo pragnął przedstawić mi swoją rodzinę.
Jednak nie było po niej śladu. Dom był opuszczony, a w urzędzie stanu cywilnego nie wiedziano o istnieniu żadnego Shane'a Robertsona. Ustalono, że pewien Robertson żył w białym domu jakiś czas temu, ale przeprowadził się do Stirling.
-Cameron przeglądał zdjęcia rodzinne i rozpoznał cętkowanego psa i wielki, czerny samochód, o którym tak wiele opowiadał. Oczywiście nie zaczął posługiwać się bezbłędnie dialektem Danzhou, jak zrobił to w 1979 roku Tang Jiangshan, chińskie dziecko urodzone w prowincji Hainan, które w wieku trzech lat oświadczył matce, że nazywał się Chen Mingdao, był synem Sandie, mieszkał w odległości 160 kilometrów i został zastrzelony z pistoletu podczas chińskiej rewolucji kulturalnej. Gdy skończył sześć lat, rodzice zawieźli go do wioski z jego opowieści, a on bez cienia wątpliwośći wszedł do domu ojca, rozpoznał siostry, narzeczoną i zaczął z nmi rozmawiać, jakby żył tam od zawsze.
Cameron zadowolił się tym, że zobaczył dom nad morzem z sekretnym wejściem, kilkoma zdjęciami cętkowanego psa i czarnego samochodu. Gdy rozwiązał zagadkę, uspokoił się i wrócił do Clyderbank razem z kamerzystami zespołu. Tymczasem psycholog poleciał go swojej kliniki w Virginii, z kolejną historią do przeanalizowania.
-Od kiedy otworzyliśmy portal - mówi - mieliśmy do czynienia z ponad 100 przypadkami podobnymi do sprawy Camerona.

Brak komentarzy: