niedziela, 6 czerwca 2010

Holograficzny Wszechświat


Niezwykłe odkrycia w zakresie fizyki mogą całkowicie wstrząsnąć naszymi wyobrażeniami na temat natury Wszechświata i życia, stawiając przed nami możliwości wcześniej nie do wyobrażenia. W 1982 roku grupa badawcza Uniwersytetu w Paryżu, pod przewodnictwem fizyka Alaina Aspecta, przeprowadziła doświadczenie, które może okazać się najważniejszym w całym XX wieku. Naukowcy odkryli bowiem, że w szczególnych warunkach cząstki subatomowe, takie jak elektron, są w stanie natychmiast się ze sobą skomunikować, niezależnie od dzielącej je odległości, czy będzie to 10 metrów czy 10 miliardów kilometrów. To tak, jakby każda pojedyncza cząsteczka wiedziała dokładnie co robią wszystkie pozostałe. Zjawisko to można wytłumaczyć jedynie na dwa sposoby: albo teoria Einsteina, która wyklucza komunikację szybszą od światłą jest błędna, albo cząsteczki subatomowe są połączone nie – lokalnie. Ponieważ większość fizyków odrzuca możliwość istnienia zjawisk wykraczających poza prędkość światła, najbardziej akceptowalna jest hipoteza, że doświadczenie Aspecta i jego grupy jest dowodem na to, że związek między cząstkami subatomowymi ma rzeczywiście charakter nie – lokalny. David Bohm, niedawno zmarły znany fizyk z Uniwersytetu w Londynie, twierdził, że odkrycia Aspecta implikują, iż obiektywna rzeczywistość nie istnieje. Mimo jego pozornej solidności, wszechświat jest w rzeczywistości duchem; gigantycznym, zachwycająco szczegółowym hologramem.

Aby zrozumieć dlaczego prof. Bohm doszedł do tak niezwykłego wniosku musimy poznać naturę hologramów. Hologram to trójwymiarowa fotografia powstała przy użyciu lasera: aby powstał hologram fotografowany przedmiot jest umieszczany w świetle promieni lasera, następnie kolejny promień laserowy odbija się od światła pierwszego, a schemat powstały w miejscu interferencji powstałej w wyniku przecięcia się dwóch promieni jest odbity na kliszy fotograficznej. Po wywołaniu zdjęcia dostrzec można jedynie gąszcz ciemnych i jasnych linii, jednak, gdy zostanie ono oświetlone przez inny promień lasera pojawia się oryginalny przedmiot. Trójwymiarowość obrazów nie jest jedyną interesującą cechą hologramów. Przykładowo, jeżeli hologram róży zostanie przecięty na pół, a następnie oświetlony przez laser, okazuje się, że każda połowa zawiera całkowity obraz róży. Dzieląc dalej obie połówki odkryjemy, że każdy najmniejszy fragment kliszy zawierał będzie coraz mniejszą lecz nienaruszoną wersję tego samego obrazu. W odróżnieniu od zwykłych fotografii, każda część hologramu zawiera wszystkie informacje zawarte w hologramie pełnym.

Ta cecha hologramów pomaga nam w całkowicie nowym zrozumieniu zasad organizacji i porządku. Niemal przez cały okres swego rozwoju, nauka zachodnia kierowała się przekonaniem, że najlepszy sposobem zrozumienia zjawiska fizycznego, czy będzie to żaba czy atom, jest poddanie go sekcji i zbadanie jego części. Hologramy uczą nas, że niektóre fenomeny mogą wykraczać poza tę koncepcję poznawczą. Intuicja ta podpowiedziała Bohmowi inną drogę do zrozumienia odkrycia profesora Aspecta. Uznał on, że przyczyną pozostawania w kontakcie cząsteczek subatomowych niezależnie od dzielącej ich odległości jest fakt, że ich separacja jest iluzją. Twierdził on, iż na jakimś głębszym poziomie rzeczywistości cząsteczki te nie są indywidualnymi bytami, lecz rozszerzeniami jednego, podstawowego „organizmu”.

Dla wytłumaczenia swojej teorii Bohm posłużył się następującym przykładem: Wyobraźcie sobie akwarium, w którym pływa ryba. Akwarium to nie jest bezpośrednio widoczne, ale obserwujemy je jedynie dzięki dwóm umieszczonym frontalnie kamerom, bokiem wobec akwarium. Podczas gdy oglądamy oba monitory telewizyjne możemy dojść do wniosku, że widoczne na nich ryby są dwoma odrębnymi bytami, gdyż różne pozycje monitorów sprawiają, że dostarczają nam one dwa nieco różniące się od siebie obrazy. Zaobserwujemy również, że między rybami istnieje pewien związek: gdy zakręca jedna z nich, druga również to zrobi; kiedy jedna patrzy się przed siebie, druga będzie patrzyła bokiem.

Gdy pozostaniemy w całkowitej niewiedzy co do rzeczywistego sensu doświadczenia, możemy uwierzyć, że obie ryby w tajemniczy sposób błyskawicznie ze sobą komunikują. Według Bohma zachowanie cząstek subatomowych wskazuje wyraźnie, że istnieje poziom rzeczywistości, którego sobie w najmniejszym stopniu nie uświadamiamy; wymiar, który wychodzi poza ten, który znamy. Jeżeli cząstki subatomowe jawią się nam oddzielnie, dzieje się tak dlatego, że potrafimy obserwować jedynie fragment ich rzeczywistości. Nie są one „oddzielnymi” częściami lecz fasetami głębszej i fundamentalnej rzeczywistości, która okazuje się być tak samo holograficzna i niepodzielna jak nasza róża. A ponieważ każdy element rzeczywistości fizycznej jest zbudowany z tych „obrazów”, w konsekwencji sam wszechświat jest projekcją, homogramem – kosmicznym magazynem tego wszystkiego co jest, będzie czy kiedykolwiek istniało. Poza swoją iluzoryczną naturą wszechświat posiada jeszcze inne zdumiewające cechy: jeżeli odrębność cząstek subatomowych jest jedynie pozorna, to znaczy, że na głębszym poziomie wszystkie rzeczy są nieskończenie połączone. Elektrony atomu węgla w ludzkim mózgu są połączone z cząstkami subatomowymi wchodzącymi w skład każdego pływającego po morzach tuńczyka, każdego bijącego serca i każdej błyszczącej na niebie gwiazdy.

Wszystko przenika się wzajemnie. Chociaż ludzka natura ma skłonność do kategoryzowania, klasyfikowania i podziału różnych zjawisk występujących we wszechświecie, każdy podział jest powierzchowny, zaś cała natura nie jest niczym innym jak ogromną nieprzerwaną siecią. W holograficznym wszechświecie nawet czas i przestrzeń nie są zasadami fundamentowymi. Jako że takie pojęcia jak lokalizacja są nieadekwatne we wszechświecie, gdzie nic nie jest naprawdę odłączone od reszty, również czas i trójwymiarowa przestrzeń (jak obrazy ryby na monitorach TV) należy interpretować jako zwykłe projekcje bardziej złożonego systemu. Na swoim głębszym poziomie rzeczywistość jest rodzajem super hologramu, w którym przeszłość, teraźniejszość i przyszłość istnieją jednocześnie. Pewnego dnia będziemy w stanie, dzięki odpowiednim urządzeniom, zagłębić się w tym poziomie rzeczywistości i obejrzeć dawno zapomniane sceny z naszej przeszłości.

Pozostaje bez odpowiedzi pytanie o to, co jeszcze znajduje się w super hologramie. Hipotetycznie – przyjmując, iż rzeczywiście istnieje – powinien on zawierać każdą cząstkę subatomową, która jest, była i będzie, jak również wszelkie możliwe konfiguracje energii i materii: od płatków śniegu do gwiazd; od szarych wielorybów do promieni gamma. Powinniśmy go sobie wyobrażać jako kosmiczny magazyn Wszystkiego co Istnieje.

Bohm posunął się to postawienia hipotezy, że poziom super holograficzny rzeczywistości jest stanem pośrednim, poza którym ukrywają się inne nieskończone wymiary. Ponieważ pojęcie hologramu odnosi się zwykle do obrazu statycznego, który nie jest zbieżny z dynamiczną i wiecznie aktywną naturą naszego wszechświata, Bohm wolał określać wszechświat słowem „holo – ruch”.

Stwierdzenie, że każdy fragment kliszy holograficznej zawiera wszystkie informacje znajdujące się na całej kliszy oznacza, że informacja jest rozmieszczona nie – lokalnie. Jeśli to prawda, że wszechświat jest zorganizowany według zasad holograficznych, to można założyć, że on również posiada właściwości nie – lokalne i każda istniejąca cząstka zawiera pełen obraz. Wychodząc z tego założenia można dojść do wniosku, że wszystkie objawy życia pochodzą z jedynego źródła przyczynowości, która obejmuje każdy atom we wszechświecie. Od cząstek subatomowych do gigantycznych galaktyk: wszystko jest jednocześnie nieskończenie małą częścią i całością „wszystkiego”.

Mózg jest hologramem zdolnym do magazynowania 10 miliardów informacji. Również neurofizjolog Karl Pribram z Uniwersytetu w Stanford przekonał się o holograficznej naturze wszechświata, prowadząc badania nad jego funkcjonowaniem. Liczne badania prowadzone w latach dwudziestych ubiegłego stulecia wykazały, że wspomnienia nie są związane z określonymi obszarami tego organu: nikt nie potrafił wyjaśnić jaki mechanizm umożliwia mózgowi zachowywanie wspomnień do czasu, aż Pribram zastosował w badaniach zasadę holografii. Uważa on, że wspomnienia nie są magazynowane w neuronach czy ich małych grupach, lecz w układzie impulsów nerwowych, które krzyżują się w całym mózgu, tak jak układy promieni laserowych przecinają się na całej powierzchni tej części kliszy, która zawiera obraz holograficzny. Zatem mózg funkcjonuje jak hologram. Teoria Pribrama tłumaczy również w jaki sposób jest on w stanie pomieścić ogromną liczbę wspomnień na tak ograniczonym obszarze. Obliczono, że mózg naszego gatunku posiada zdolność magazynowania w okresie życia średniej długości około 10 miliardów informacji (w przybliżeniu ilość ta odpowiada pięciu wydaniom Encyklopedii Treccani!). Również hologramy posiadają zaskakującą zdolność zapamiętywania; wystarczy zmienić kąt pod którym dwa promienie lasera uderzają w kliszę fotograficzną, aby zebrać miliardy informacji jedynie na centymetrze sześciennym przestrzeni… jak również korelować idee i dekodyfikować wszelkiego typu frekwencje.

Również niezwykła zdolność naszego mózgu do szybkiego pobierania dowolnej informacji z ogromnego magazynu staje się bardziej zrozumiała jeśli założymy, że funkcjonuje on na zasadach holograficznych. Nie musimy szukać w swego rodzaju przeogromnym mózgowym katalogu alfabetycznym, gdyż każdy fragment informacji wydaje się być natychmiast korelowany ze wszystkimi innymi, co jest kolejną typową cechą hologramów. Być może mamy tu do czynienia z najlepszym z występujących w naturze systemem korelacji krzyżowej.

Inną cechą mózgu, której istnienie można wytłumaczyć dzięki hipotezie Priama jest jego zdolność przekładania lawiny częstotliwości świetlnych, dźwiękowych itd. odbieranych za pomocą zmysłów na konkretny świat naszej percepcji. Kodowanie i dekodowanie częstotliwości jest właśnie tym, co hologram potrafi najlepiej. Podobnie jak hologram jest swego rodzaju narzędziem tłumaczącym zdolnym do przekształcenia masy pozbawionych znaczenia częstotliwości w konkretny obraz, tak mózg posługuje się prawami holograficznymi aby przemienić odebrane częstotliwości w wewnętrzną percepcję.

Istnieje ogromna ilość danych naukowych potwierdzająca teorię Pribrama uznaną przez wielu neurofizjologów. Włosko – argentyński badacz Hugo Zucarelli zastosował ostatnio model holograficzny wobec zjawisk akustycznych zaciekawiony faktem, iż ludzie potrafią zlokalizować źródło dźwięku bez poruszania głową – zdolność tę posiadają również głusi na jedno ucho. Okazało się, że każdy z naszych zmysłów jest czuły na zakres częstotliwości szerszy niż dotąd uważano. Przykładowo nasz system wzrokowy jest czuły na częstotliwości dźwiękowe, zmysł powonienia odbiera również tzw. „częstotliwości osmotyczne”, nawet komórki naszego ciała są wrażliwe na szeroki zakres częstotliwości. Odkrycia te wskazują na fakt, że wspomniane częstotliwości mogą być analizowane jedynie w holograficznym wymiarze świadomości, a rzeczywistość jest jedynie paradygmatem holograficznym.

Jednak bardziej zadziwiające od holograficznego modelu Pribrama efekty uzyskujemy wówczas, gdy połączymy go z teorią Bohma. Jeżeli bowiem konkretność świata jest jedynie drugorzędną rzeczywistością, to co istnieje jest tylko holograficzną turbiną częstotliwości, a nawet sam mózg jest jedynie hologramem, który selekcjonuje niektóre częstotliwości, przekształcając je w osobistą percepcję, cóż zatem pozostaje z obiektywnej rzeczywistości? Mówiąc krótko: ta ostatnia nie istnieje. Jak głoszą doktryny religii i filozofii orientalnych, świat materialny jest iluzją. My uważamy, że jesteśmy bytami fizycznymi, które poruszają się w świecie fizycznym, lecz jest to czyste złudzenie. W rzeczywistości jesteśmy swego rodzaju „odbiornikami”, które unoszą się na powierzchni kalejdoskopowego morza częstotliwości i to co z niego wyławiamy przekształcamy magicznie w rzeczywistość fizyczną: jeden z miliardów „światów” istniejących w super hologramie.

Ta nowa koncepcja rzeczywistości została nazwana “paradygmatem holograficznym” i chociaż wielu naukowców przyjęło ją sceptycznie, to wśród wielu innych wzbudziła entuzjazm. Mała, ale wciąż rosnąca grupa badaczy jest przekonana, że jest to najbardziej trafny model rzeczywistości jaki dotychczas stworzyła nauka. We wszechświecie, w którym poszczególne umysły są w rzeczywistości niepodzielnymi częściami hologramu, zaś wszystko podlega nieskończonej ilości wzajemnych połączeń, tzw. „zmienione stany świadomości” mogą być po prostu przejściami na wyższy poziom holograficzny. Jeżeli umysł jest częścią continuum, labiryntu połączonego nie tylko z każdym innym umysłem, który istnieje lub kiedykolwiek istniał, ale również z każdym atomem, organizmem czy obszarem w przestrzeni, to nie dziwi fakt, że posiada ona zdolność wnikania do tego labiryntu i umożliwiania nam doświadczania przeżyć poza ciałem.

Paradygmat holograficzny ma również implikacje w takich gałęziach nauki jak biologia. Keith Floyd, psycholog z Wirginia Intermont College, zwrócił uwagę na znaczenie tezy, że konkretność rzeczywistości nie jest niczym innym jak iluzją holograficzną. Stwierdził on, iż nie możemy dalej twierdzić, że umysł tworzy świadomość (cogito ergo sum). Przeciwnie, to świadomość produkuje iluzoryczne wrażenie mózgu, ciała i jakiegokolwiek innego otaczającego nas przedmiotu, który interpretujemy jako „fizyczny”. Ta rewolucja w sposobie badania struktur biologicznych skłoniła naukowców do uznania faktu, że również medycynę i wszelką inną wiedzę na temat procesu zdrowienia należy zweryfikować pod kątem paradygmatu holograficznego. Jeżeli bowiem pozorna struktura fizyczna ciała jest niczym innym jak holograficzną projekcją świadomości, to każdy z nas jest dużo bardziej odpowiedzialny za stan własnego zdrowia niż wynika to z aktualnej wiedzy medycznej. Zjawiska, które obecnie uważamy za cudowne uzdrowienia mogłyby w rzeczywistości wynikać z mutacji stanu świadomości wywołującej zmiany w hologramie ciała. Podobnie niektóre kontrowersyjne techniki medycyny alternatywnej jak „wizualizacja” są być może skuteczne ponieważ w holograficznym porządku myślowym wyobrażenia są tak samo realne jak „rzeczywistość”. Świat konkretny jest białym płótnem, które czeka na pokrycie barwami.

Nawet wizje i inne nadzwyczajne doświadczenia mogą zostać łatwo wytłumaczone jeśli przyjmiemy hipotezę istnienia holograficznego wszechświata. W swojej książce „Gifts of Unknown Things”, biolog Lyall Watson opisuje swoje spotkanie z indonezyjską szamanką, która potrafiła – poprzez rytualny taniec – sprawić, że nagle znikł mały las. Watson pisze, że podczas gdy razem z innym świadkiem patrzyli w osłupieniu, kobieta sprawiła, iż drzewa wielokrotnie znikały i pojawiały się w mgnieniu oka.

Jakkolwiek współczesna wiedza naukowa nie potrafi wytłumaczyć tego rodzaju zjawisk, to stają się one bardziej zrozumiałe jeśli uzna się holograficzną naturę rzeczywistości. Być może wszyscy zgadzamy się co do istnienia lub nieistnienia danych rzeczy po prostu dlatego, że to, co uznajemy za „rzeczywistość konsensualną” zostało sformułowane i przyjęte na poziomie ludzkiej świadomości, na którym wszystkie umysły są ze sobą związane nieskończoną ilością połączeń. Jeżeli okazałoby się to prawdą, to byłoby to również najgłębszą i najważniejsza konsekwencją związaną z paradygmatem holograficznym, gdyż implikowałoby fakt, iż doświadczenia jak to, które opisuje Watson nie są zwyczajne jedynie dlatego, że nasze umysły nie są nastawione na uznanie ich za takie. We wszechświecie holograficznym nie ma ograniczeń dla zmian, których można dokonać wobec istoty rzeczywistości, ponieważ to co odbieramy jako rzeczywistość jest jedynie płótnem, na którym możemy namalować to wszystko na co mamy ochotę.

Wszystko jest możliwe: od wyginania łyżeczek siłą umysłu, do niezwykłych przeżyć Carlosa Castnedy podczas jego spotkań z don Juanem, szamanem Yaqui, którego opisał w swoich książkach. Nie jest to ani mniej ani bardziej cudowne od naszej zdolności kształtowania rzeczywistości w snach. Tak więc nasze fundamentalne przekonania powinny zostać zrewidowane w świetle holograficznej teorii rzeczywistości.

www.segnidalcielo.it

Nękanie i opętanie przez duchy zmarłych


Wprowadzenie. Ważniejsze pojęcia.

Duch. Oznacza Ego, prawdziwą, nieśmiertelna naturę człowieka. Gdy duch zamieszkuje ciało fizyczne mamy do czynienia z osobą żyjącą. Kiedy odchodzi, ciało umiera, ale sam duch żyje w światach subtelnych nie dostrzegalnych zwykłym wzrokiem.

Dręczenie. To problem mentalny, który różni się od opętania tym, że nie występują tu elementy zewnętrze, zaś umysł jest dręczony przez myśl zintensyfikowaną przez emocję.

Opętanie. Pojęcie to odnosi się do zjawiska zaatakowania ciała i umysłu człowieka przez duchy tych, którzy umarli i są zdolni do poruszania się w innym wymiarze. Podczas opętania osobowość człowieka poddana jest wpływowi innego bytu, który może kontrolować ją całkowicie lub częściowo, zawsze lub od czasu do czasu.

Uwaga wstępna.

Poniżej mówić będziemy o sprawach tak ważnych i delikatnych: mocy twórczej ludzkiej myśli oraz istnieniu życia po śmierci i związanymi z tym sprawami. Zdajemy sobie sprawę, że należałoby uznać te sprawy za domenę religii lub szarlatanerię, lecz wówczas nie poznalibyśmy głębokiej przyczyny wielu problemów fizycznych i psychicznych.

Jeśli chodzi o zmarłych, to opiszemy, co dzieje się z duchem osoby, która „zostawiła swoje ciało fizyczne” i rozpoczyna nowe życie w świecie, który zwykle jest jej całkowicie nieznany. Uważamy, że znajomość tego argumentu jest wysoce użyteczna już w nauce szkolnej, jako że, niestety, umrzeć można już w młodym wieku.

Jakie problemy wiążą się z duchami zmarłych? Możemy stwierdzić, że jeśli zmarły przeżył swe życie w sposób właściwy i nie niesie ze sobą niewłaściwego przywiązania, nienawiści czy żali, wówczas nie ma problemów. Człowiek ów, wspomagany przez inne duchy, rozpoczyna swoją drogę w zaświatach i zmierza ku światom coraz bardziej subtelnym.

Jednak wówczas, gdy zmarły z różnych powodów nie chce, nie może lub nie potrafi rozpocząć swojej pośmiertnej drogi, krąży wokół miejsc i osób, z którymi wiązało się jego życie ziemskie, usiłuje bez skutku skontaktować się z nimi, a czasami, samotny i zdesperowany, wchodzi w jakąś żywą osobę, na jakiś czas lub permanentnie, wywołując w niej cały szereg problemów, od alienacji umysłowej do uszkodzenia ciała.

Jak można poznać te rzeczy? Jest to możliwe za pośrednictwem medium, czyli osoby, która może skontaktowac się z duchem zmarłej osoby w następujący sposób:

· w transie; w tym przypadku duch czasowo bierze w posiadanie ciało medium, mówi jej głosem i słyszy jej uszami,

· w pełnej świadomości, posługując się wzrokiem wyższego rzędu (trzecie oko, jasnowidzenie) lub takim słuchem (jasnosłyszenie),

· za pomocą pisma automatycznego lub telepisma.

Z jakich źródeł zaczerpneliśmy te informacje? Nasze badania były zakrojone na szeroką skalę, począwszy od świadectw osób umierających i przywróconych do życia, poprzez prace takich szanowanych badaczy jak: dr Carl Wickland, dr Robert Crookall, dr Ignáco Ferreira, dr Edith Fiore, dr William Baldwin, dr Andrew Powell, skończywszy na informacjach dostarczonych nam przez Towarzystwo Teozoficzne, w dziełach m.in. Mons. C.W. Leadbeatera, Alice Bailey, Annie Desant, G. Jinarajadasa, oraz Rusicrucian Fellowship, z Maxem Heindelem na czele.

Duchy zmarłych.

Kiedy człowiek umiera, jego duch żyje dalej w ciele subtelnym, zwanym ciałem ezoterycznym lub witalnym, składającym się z energetycznej kopii jego ciała fizycznego, umysłu (ciała mentalnego), oraz jego emocji (ciała astralnego).

Jest on zatem taki sam jakim był za życia, tak samo myśli i ma takie same pragnienia, których jednak nie może zaspokoić. Tę bolesną sytuację ilustruje historia mąk Tantala, który nie może jeść i pić, mimo że ma przed sobą potrawy i napoje.

Rodzaje duchów.

Jeśli dana osoba przeżyła swe życie altruistycznie, nie popadając w takie nałogi jak alkoholizm czy narkomania, lub patologie jak bulimia, bez problemów odrywa się od świata ziemskiego i rozpoczyna nowe życie, wędrując ku światom coraz bardziej subtelnym i świetlistym.

Jeżeli jednak zmarły niesie ze sobą nienawiść, żale, przywiązania, nałogi itp. pozostaje w okolicach miejsc, w których żył, stając się źródłem wielorakich problemów, w tym różnego rodzaju alienacji umysłowych i innych chorób. Duchy te krążą niespokojnie i dlatego nazywa się je „błędnymi duchami” lub „duchami przywiązanymi do ziemi” (earthbound spirit).

Kiedy jakiś błędny duch odczuwa silne pragnienie pożywienia, alkoholu czy narkotyków, może wejść w ciało energetyczne żyjącego człowieka, słabego psychicznie lub podlegającego identycznemu nałogowi i popchnąć go do zaspokojenia swej potrzeby. W takich przypadkach mamy do czynienia z „opętaniem”.

Czasami błędny duch jest pełen nienawiści chęci przemocy wobec konkretnej osoby lub społeczeństwa (np. skazany na śmierć). Może on wówczas opętać kogoś i zmusić go do popełnienia okrutnej zbrodni. Te złośliwe istoty, które nieznane lekarzom i psychiatrom, zadają wiele cierpień żyjącym na ziemi, określa się ogólnie mianem „barontów”, czy „elementarnych”

Jako, że aktualne hipotezy medyczne nie są w stanie wyjaśnić i pomóc lekarzom w całkowitym rozwiązaniu wspomnianych problemów, ani za pomocą lekarstw, ani psychoterapii, byłoby rzeczą naukową ponowne przeanalizowanie teorii opętania, oraz ocenienie, czy właśnie ona nie jest w stanie umożliwić dostępu do etiologii niektórych form alienacji umysłowej, oraz innych chorób. Mamy nadzieję, że udostępniona dokumentacja stanie się bodźcem do rozpoczęcia badań, których celem jest zebranie informacji i znalezienie sposobu na opętanie przez duchy, które jest przyczyną wielu trudności, cierpień i chorób.

Opętanie.

Opętanie przez duchy zmarłych jest zjawiskiem starym jak ludzkość. W takich przypadkach Kościół przez wieki posługiwał się egzorcyzmem: agresywnym i bezlitosnym sposobem na wypędzenie intruza. Podejście kliniczne do pacjenta i dręczącego go ducha rozpoczęło się, gdy dr Wickland, zaangażowany w spirytyzm psychiatra, postanowił zająć się duchem zmarłego, który opętał osobę żyjącą, posługując się mediumicznymi zdolnościami jego żony, Anny. Ich wspólne działanie okazało się bardzo skuteczne, chociaż nieco naiwne i ograniczone w ówczesnej wizji spirytualizmu.

W latach ’70 dr Edith Fiore rozszerzyła swoją pracę o PLT (Past LIfe Therapy), kiedy odkryła istnienie zjawiska opętania i zaczęła uwalniać swoich pacjentów od opętujących ich duchów.

Dr Wiliam Baldwin rozpoczął swoją pracę nad tym projektem w roku 1980, rozwijając badania przeprowadzone przez jego poprzedników. W 1991 roku ukazało się drukiem pierwsze wydanie jego książki pt. „Spirit Releasement Therapy: A technique Manual”.

Dlaczego zmarły staje się błędnym duchem?

Zasadniczo istnieją cztery główne przyczyny:

1. Egoistyczne życie zbytnio przywiązane do doczesnych przyjemności doprowadziło do nadmiernego „stwardnienia” ciała witalnego (lub podwójnie eterycznego).

2. Nienawiść do innej istoty żywej prowadzi do stanu, w którym taki duch robi wszystko, aby się zemścić, lub miłość wywołuje chorobliwe przywiązanie do żyjącej jeszcze osoby.

3. Energia witalna działa w ciele witalnym ponieważ dana osoba zmarłą w pierwszych latach życia. Energia ta musi zostać rozproszona i, podczas gdy z wiekiem zostaje ona rozproszona w sposób naturalny, w przypadku śmierci przedwczesnej sprawia ona, że ciało witalne nie ulega dezintegracji do czasu, aż nadejdzie dzień, w którym dana osoba miała umrzeć w sposób naturalny.

4. Istnieje wielu samobójców, którzy zmuszeni byli egzystować jako błędne duchy do czasu, w którym nastąpić miała ich naturalna śmierć. Również dla nich istnieją możliwości wyzwolenia, tym większe, im bardziej żyli według praw duchowych i wykazują gotowość podążenia własną drogą rozwoju.

5. Brakuje im przekonania i determinacji w podążaniu w kierunku światła. Dusze te często proszą o uwolnienie z ich bolesnej sytuacji.

W najbliższych latach, z pośród wielu dyscyplin medycyny, to właśnie psychiatria i psychoanaliza będą musiały z największą pokorą ponownie przeanalizować ich teorie i wywodzące się od nich terapie.

Obecnie, w przypadku form psychotycznych i neurotycznych stosuje się leki psychotropowe, które – w zależności od rodzaju problemu – działają pobudzająco lub uspokajająco na określone obszary systemu nerwowego. Leczenie uzupełniają seanse psychologiczne, w których tłumaczy się pacjentowi przyczyny, które czynią go uległym wobec nieświadomych i podświadomych impulsów, które go dręczą, oraz jak reagować, aby im nie ulec.

Dobrze przeprowadzona terapia psychologiczna i farmaceutyczna, nawet jeśli całkowicie nie uwalnia chorego od jego dolegliwości, to znacznie ją ogranicza i skłania chorego do akceptacji tego, co zostało z jego problemu jako czegoś nieuniknionego, jakby było inną związaną z nim anomalią.

Przyczyną wszelkich zaburzeń psychicznych, tak lekkich jak i ciężkich, zwykle przypisywanych tak zwanym impulsom nieświadomym – podświadomym, są w rzeczywistości błędne duchy obecne w ciele astralnym i/lub mentalnym, które potrafią wywierać wpływ na określone centra nerwowe w mózgu, zmuszając daną osobę do zachowań, reakcji i rozumowań irracjonalnych, często absurdalnych oraz w sprzeczności wobec jego potrzeb i prawdziwego dobra.

Zachowania te służą dostarczaniu energii niezbędnej błędnym duchom, którzy pozbawiają zdominowaną przez siebie żywą osobę energii życiowej.

Lek psychoaktywny, pobudzając lub otępiając określone centrum nerwowe używane przez błędne duchy w celu wywierania wpływu na daną osobę, przez jakiś czas osłabia ich działanie, jednak nigdy nie zdoła uwolnić pacjenta od tego zgubnego, pasożytniczego wpływu.

Należy podkreślić, że najcięższe i najgroźniejsze formy obsesji nie są wywołane przez żywioły, ale błędne duchy, czyli duchy zmarłych silnie przywiązane do przyjemności ziemskich, jakich poszukiwali za życia, nie zważając na cierpienie, jakie ich zachowanie sprawiało innym ludziom. Żyjąc w ten sposób wprowadzili do ich ciał subtelnych dużą ilość prymitywnej materii, którą przyswoili zaspokajając swoje najniższe instynkty, nałogi i nieokiełznane żądze.

Błędne duchy ciążą nieustannie w pobliżu świata fizycznego, ponieważ ich ciała subtelne, będąc bardzo nieokrzesane, nie ulegają łatwej dezintegracji, jak ma to miejsce w przypadku normalnych osób. Poza tym, tego rodzaju ciała utrzymują przez długi czas cały ładunek pragnień i żądzy doświadczanych przez daną osobę za jaj ziemskiego życia.

Byty te, dzięki ich dwoistości eterycznej, pozostają świadome w świecie fizycznym tak jak były przed śmiercią. Nie mając jednak ciała fizycznego, dzięki któremu mogłyby zaspokoić swoje żądze, starają się posiąść te osoby, które z powodu dziedzicznej słabości, urazów, negatywnych doświadczeń lub takich substancji toksycznych jak alkohol czy narkotyki umożliwiają im przeniknięcie do swojej aury psychicznej i manipulacji ich mózgiem.

Nieszczęśnik, który staje się ofiarą ataku błędnego ducha, jest niewolnikiem jego pragnień. Posługując się systemem nerwowym opętanego, błędny duch może kontrolować również jego ciało fizyczne i, za jego pomocą, co jest jedyną rzeczą, która mu brakuje, odtworzyć swoją tożsamość psychiczno fizyczną. Może on wówczas, dla zemsty lub z innych powodów, zmusić swego nosiciela do przestępstw, często absurdalnych i pozbawionych motywu.

Kiedy zostanie odtworzona tożsamość psycho – fizyczna, błędny duch może nie tylko zaspokajać swoje pragnienia, ale również doładowuje swoje zapasy energii życiowej, która w innym przypadku musiałaby się wyczerpać.

Tak zwani szaleńcy lub oszaleli zbrodniarze są niczym innym jak ofiarami zdegenerowanych zmarłych i nie mogą być wyleczeni ani zresocjalizowani przez pobyt w szpitalu psychiatrycznym czy w więzieniu, ale za pomocą działania, które bierze pod uwagę ich rzeczywisty stan psychiczny.

Błędne Duchy i choroby fizyczne.

Co się dzieje, gdy gości się ducha zmarłej osoby? Grupa uwolnienia to osoby, które modlą się, usiłując nawiązać kontakt z duchami osób, którzy nie zdają sobie sprawy, że umarły. Mówi się, że duchy te, z powodu miłości lub nienawiści, nie potrafią zapomnieć. Celem grupy jest uświadomienie zagubionego ducha co do jego śmierci i życia w zaświatach.

Proces ten przebiega za pośrednictwem medium, które godzi się na wpuszczenie do siebie takiego ducha. Umożliwia to komunikację z nim, ponieważ może on słuchać poprzez uszy medium i odpowiadać za pomocą jego ust.

Być opętanym, na szczęście przez krótki czas, przez zagubionego ducha jest doświadczeniem bardzo różnym od bycia opętanym przez ducha „normalnego” zmarłego, który znalazł w zaświatach swoją drogę.

Kiedy wstępuje w was duch, wydaje się, że w waszym ciele “materializuje” się ktoś inny, kto przejmuje nad nim całkowitą kontrolę. Wrażenie to, aby dać jakieś jasne wyobrażenie, jest takie, jakby ktoś „ubrał się” w wasze ciało, tak jak wy zakładacie swoje ubranie. Rodzi się zatem bardzo jasne i konkretne wrażenie, że przebywa w was ktoś inny.

Wówczas możecie odnieść wrażenie, że posiadacie ciało starca, lub raczej, że sami jesteście starcem, młodą dziewczyną, czy jeszcze kimś innym. Możecie na przykład poczuć bóle reumatyczne, wasze palce mogą stać się sztywne i sękate, lub przeciwnie: szczupłe i delikatne.

Możecie czuć się wysocy lub niscy, szczupli lub otyli. Będziecie stali i chodzili w zupełnie inny sposób niż dotąd. Możecie również mieć wspomnienia, ale nie kompletne.

Kiedy jesteście młodą dziewczyną wasz głos będzie młodzieńczy I jasny, bez żadnej fałszywej czy nienaturalnej nuty. To będzie głos kompletnie innej osoby. Na koniec będziecie mieli wrażenie, że jesteście osobą, którą „się staliście”, ale ta osoba nie jest wami!

Kiedy w grupie uwolnienia medium „staje się” duchem osoby zmarłej w następstwie ciężkiego wypadku, doświadczenie staje się jeszcze bardziej znaczące. Można doświadczyć straszny ból złamanej nogi, płuc eksplodujących z nadmiaru wody, lub zmasakrowanego w następstwie wypadku drogowego ciała.

To jedynie kilka faktów jakie miały miejsce podczas naszych spotkań; wywołują one szok w tych, którzy w nich uczestniczyli, również dlatego, że dla oficjalnej nauki są czystym wymysłem.

Świadectwo naszego czytelnika

Szanowni Państwo z Comitato Scientifico del Progetto Caduceo.

Jestem doktorem psychologii i zajmuję się regresją pamięci. Po tym, jak zapoznałem się z tym co napisaliście na waszych stronach internetowych pod tytułem „Problemy mentalne i ich etiologia”, czuję się w obowiązku poinfoemwać Was o miom doświadczeniu, które uważam za oszałamiające.

Leczyłem pewną piękną, młodą dziewczynę, która od dłuższego czasu objawiała oznaki niezrównoważeni umysłowego. Podczas gdy, na początku terapii, wprowadzałem ją w stan bardzo głębokiego relaksu, jej twarz zaczęła się wykrzywiać, a ramiona zginać w sposób nieskoordynowany.

Po kilku chwilach ta piękna dziewczyna przekształciła się w osobę z głębokim zespołem Downa: nie była w stanie mówić, wydawała z siebie wyłącznie nieartykułowane dźwięki.

Zaskoczony nie byłem w stanie zrobić nic innego jak wezwać na pomoc jakiegoś Świętego, który na szczęście wysłuchał moją modlitwę, gdyż bardzo powili dziewczyna stała się sobą.

Zapewniam was, że było to doświadczenie, którego „nigdy nie zapomnę”.

(list podpisany)

Jak rozpoznać, że dana osoba jest opętana przez błędne duchy? Łatwo rozpoznać tych, którzy są ofiarami błędnych duchów, ponieważ w odróżnieniu od wszystkich chorych z problemami psychicznymi, którzy za wszelką cenę chcą być leczeni, opętani odrzucają wszelkie leczenie, gdyż władający nimi byt doskonale wie, że gdyby jej przeszkodzono lub zmuszono ją do wyjścia, opętanie musiałoby się skończyć. To jest przyczyna, dla której opętany odrzuca ze wszystkich sił jakąkolwiek proponowaną mu pomoc, tak medyczną jak i egzorcyzmy.

www.procaduceo.org

poniedziałek, 3 listopada 2008

Pośmiertny los samobójcow


LOS SAMOBÓJCÓW PO ŚMIERCI
Chociaż istnieją udokumentowane relacje z wielu pozytywnych doświadczeń z pogranicza śmierci (ang. NDE) wywołanych próbami samobójczymi, to istnieją również świadectwa o doświadczeniach przerażających.
Dowodzi to, że akt samobójczy sam w sobie nie decyduje, czy dana osoba ma NDE rajskie czy piekielne.
Możliwe, że negatywny stan ducha, jakim charakteryzuje się dany człowiek trwa również po śmierci. Wiele samobójstw popełnianych jest przez ludzi, którzy z różnych powodów doznają piekła już tu, na Ziemi. W takich sytuacjach śmierć nie usuwa istniejącego wcześniej negatywnego stanu duchowego, chyba że jego przyczyna ma charakter somatyczny. Liczne osoby popełniające samobójstwo są chore umysłowo, a ponieważ choroba umysłowa jest spowodowana złym funkcjonowaniem mózgu, kończy się ona wraz ze śmiercią tego organu i dlatego nie trwa po śmierci.
Prawdziwość tej tezy potwierdza fakt, że niektórzy niewidomi odzyskali wzrok podczas doświadczeń NDE, podobnie miało się to w przypadku innych niepełnosprawnych fizycznie.
Przedstawiciele różnych religii głoszą, że samobójstwo jest grzechem niewybaczalnym, którego konsekwencją jest wieczne potępienie w piekle, jednak nie zgadza się to ze świadectwami osób, które przeszły NDE, z których wynika, że życie jest nieuniknionym doświadczeniem, którego celem jest nauka. Samobójstwo uniemożliwia dokończenie tego procesu edukacji. Tzw. “Experiences” opisują piekło jako przejściowy stan duchowy, nie zaś jako miejsce niekończących sie tortur. Dr George Ritchie, autor “Powrotu z Jutra”, oraz “Moje życie po tym, jak nie umarłem”, dowiedział się podczas NDE, co dzieje się z samobójcami. Według niego, początkowa jakość życia człowieka po samobójczej śmierci uzależniona jest motywu, dla którego się zabił. Ritchie dzieli samobójców na trzy kategorie:
1.Do pierwszej kategorii należą ci, którzy odebrali sobie życie, aby skrzywdzić innych, zemścić się lub ogólnie z nienawiści do innych osób. Dusze te nawiedzają żyjących, aby uświadomić sobie straszne konsekwencje, jakie ich samobójstwo wywołało u innych ludzi.
2.Do drugiej kategorii należą osoby, które popełniają samobójstwo na skutek choroby umysłowej, konfuzji czy też w ostatnim stadium nieuleczalnej choroby. Według Ritchiego, Bóg pozwala im wzrastać w Miłości dokładnie tak, jak wszystkim zmarłym z przyczyn naturalnych. Innymi słowy, nie ponoszą one żadnej negatywnej konsekwencji.
3.Do trzeciej kategorii należą ci, którzy zabili się przy pomocy leków, alkoholu czy narkotyków. Mogą oni zostać zablokowani w swego rodzaju otchłani, gdzie bezskutecznie usiłują zaspokoić swoje potrzeby wynikające z uzależnienia do czasu, aż ktoś ich nie uwolni. Taka dusza zwana jest często “eatrhbound”, czyli "przyziemna".
Doświadczenia NDE pokazują nam, że Bóg nie potępia nikogo za jego czyny. Największym problemem dla samobójców jest trudność w byciu wyrozumiałymi wobec samych siebie ze względu na straszliwy ból, na jaki skazali własne rodziny i przyjaciół swoimi czynami. Sposób pomocy samobójcy w poradzeniu sobie z tym problemem znaleźć można w Tybetańskiej Księdze Zmarłych, antycznym dziele buddyjskim na temat życia po śmierci, które należy do najstarszych tekstów mówiących NDE; należy traktować ją z wielkim szacunkiem.
W Księdze wspomina się ludzi, którzy popełnili samobójstwo i stali się więźniami własnego negatywnego doświadczenia. Z tego stanu mogą zostać uwolnieni jedynie dzięki modlitwom żyjących, którzy wyobrażają sobie, że wylewają na nich strumienie Światła. Poza tym samobójcy nie mają innego wyjścia, jak poddać się negatywnej karmie, która jest konsekwencją ich czynu.
Z doświadczeń NDE dowiadujemy się również, że sami wybieramy sobie los przed narodzinami. Może to być prawdą, chociaż możliwe jest również, iż zmieniamy go, decydując się na samobójstwo. Wynikało by z tego, że nikt z nas nie jest predestynowany do popełnienia samobójstwa. Z woli Boga istnieje uniwersalny, doskonały plan, którego raczej nie zmieni akt samobójczy. Nie ma powodu, by uważać inaczej, aczkolwiek jeśli ktoś antycypuje kres swojego życia, ponieważ ma problemy egzystencjalne, niekoniecznie kończą się one dla niego po śmierci – co więcej mogą się one skomplikować przez straszne konsekwencje jego samobójstwa, które ponoszą inni.
Ten, kto myśli o popełnieniu samobójstwa wiele rzeczy może nauczyć się z doświadczeń NDE. Niektóre z nich sugerują, że samobójstwo jest jedną z najgorszych rzeczy, jakie można zrobić, ponieważ w ten sposób odrzuca się boży dar życia, oraz wielką okazję rozwoju duchowego. Nie tylko: niektórzy świadkowie widzieli dusze samobójców żyjące w stanie czasowego zniewolenia związanego z konsekwencjami ich czynu. Widziano te dusze znajdujące się w pobliżu członków ich rodzin, bezskutecznie usiłujące uzyskać ich przebaczenie. Inne przebywały w szarej mgle, gdzie poruszały się z trudem, ze spuszczoną głową. Być może zostają one uwolnione z tego jakże bolesnego stanu dopiero wówczas, gdy nadchodzi właściwy czas ich śmierci. Mimo to ich sytuacja jest jedynie prowizoryczna. Niektórzy z “experiencers” opowiadają, ze inne duchy pomagają tym biedakom.
Historia NDE Sandry Rogers jest dobrym przykładem na to, co może przytrafić się temu, kto świadomie kładzie kres swojemu życiu. Po próbie samobójczej Sandry, Świetlany Byt dał jej tylko dwie możliwości do wyboru: wrócić do życia i przeżyć wszystkie dni, które jej jeszcze pozostały (co wybrała) lub zostać w Świetle pod warunkiem, że wcieli się w przyszłości, aby na nowo doświadczyć tego wszystkiego, co wcześniej doprowadziło ją do samobójstwa. Historia ta uczy nas, że musimy przezwyciężyć wszystkie problemy w tym życiu, gdyż w innym przypadku natkniemy się na nie w życiu przyszłym. W przypadku Sandry samobójstwo niczego nie rozwiązało, pokazując, że jedynie pogłębia ono problemy, zamiast je eliminować. Być może największym wrogiem, na jakiego możemy się natknąć jesteśmy my sami.
Nasze problemy nigdy nie znikną, jeśli nie podejmiemy się ich rozwiązania. NDE ujawnia, że ludzie zabierają ze sobą na drugą stronę swoje problemy nie fizyczne. Być może urodziliśmy się na tym świecie właśnie dlatego, aby je rozwiązać i jeśli nam się to nie uda, będziemy musieli inkarnować się tak długo, aż nam się to wreszcie uda.
Bohaterką innej, interesującej historii związanej z NDE wywołanym przez próbę samobójczą jest Angie Fenimore. Znalazła się ona w piekielnym miejscu psychicznej udręki. Lęk, który dręczył ją za ziemskiego życia przetrwał w jej duszy. Świetlany Byt, który jak utrzymuje Angie, był Bogiem, zapytał ją:
-Czy rzeczywiście tego chcesz? (Angie wiedziała, że żaden z samobójców znajdujących się w tamtym miejscu nie wie o obecności Boga).
Następnie Bóg dodał: - Nie sądzisz, że to najgorsza rzecz, jaką mogłaś zrobić? Zrozumiała wówczas, że poddała się, przez co oddaliła się od Boga i swojego przewodnika. Czując się w potrzasku, powiedziała: - Ale przecież życie jest tak ciężkie.
- Myślisz, że jest ono bardzo ciężkie? To nic w porównaniu z tym, co cię czeka, jeśli odrzucisz to życie, które musi być ciężkie. Nie można uciec przed swoimi obowiązkami, jeszcze nikt z nas przed nimi nie uciekł. Musisz zasłużyć na to, co chcesz otrzymać.
Historia ta dobrze wyraża prawdę, że samobójstwa nie można usprawiedliwić, gdyż jednym z celów życia jest wzrastanie poprzez cierpienie. Prawdziwe jawi się w tej perspektywie powiedzenie: “Bez cierpienia nie ma nagrody”. Również w Biblii napisane jest, że cierpienie kształtuje charakter, mądrość, wytrwałość, oraz wzmacnia wiarę. Dzięki doświadczeniom NDE rozumiemy, że każdy z nas ma swoje przeznaczenie do wypełnienia i “misję” do spełnienia, oraz że w część tego przeznaczenia może stanowić cierpienie, którego doświadczanie poszerza naszą świadomość. Prawdopodobnie częścią tego procesu rozwoju jest uczenie się na błędach z poprzednich wcieleń, kiedy to spłaca się długi i otrzymuje wynagrodzenie związane z karmą. Fakt, że bardzo często ludzie, którzy doświadczyli NDE słyszą, iż ich czas jeszcze nie nadszedł sugeruje, że moment naszej śmierci jest wcześniej wyznaczony. Prawdopodobnie samobójstwo uniemożliwia całkowite wypełnienie wyznaczonej człowiekowi misji. Historia Sandry Rogers sugeruje, że jedynym rozwiązaniem tego problemu jest reinkarnacja.
Wiele osób popełnia samobójstwo w następstwie choroby umysłowej.
Być może lekcja w takim przypadku polega na stawieniu czoła depresji i jej pokonaniu. Nieustanne pragnienie popełnienia samobójstwa jest jednym z największych objawów depresji klinicznej. Istnieje wiele lekarstw, które pomagają w jej zatrzymaniu. Skorzystanie z pomocy lekarza, w przypadku ciągłych myśli samobójczych, może okazać się najlepszą decyzją w życiu. Nie zmienia to faktu, że - według opinii dr George'a Ritchie'ego - osoby, które popełniają samobójstwo w następstwie choroby umysłowej są po śmierci traktowane tak samo jak te, które samobójstwa nie popełniły.
“Podczas gdy samobójca umiera tylko raz, członkowie rodziny, które zostały na tym świecie często umierają tysiące razy, pytając się “dlaczego”.
Źródło: ampupage.it

piątek, 17 października 2008

Letarg Duszy



Proces przejścia duszy w stan odpoczynku, jego głębokość i regularny rozwój może zostać zaburzony przez osoby, które pozostały na Ziemi. Dusza, która chce coś przekazać, albo dręczy ją cierpienie bliskich (szczególnie, kiedy słyszy ich lamenty i wołania) stara się przezwyciężyć stan, któremu ulega i podejmuje zdesperowane próby powrotu na Ziemię. Analogicznie, rozpacz żałobników przeszkadza duszom, które rozpoczęły odpoczynek. W konsekwencji śpiące dusze budzą się i starają odpowiedzieć bliskim, albo przynajmniej wchodzą w stan częściowego przebudzenia, opóźniając jego naturalny proces. Właśnie takie na wpół rozbudzone dusze często zdradzają swoją obecność podczas seansów spirytystycznych.
Nasze egoistyczne cierpienie, nasze prośby, są częstą przyczyną wielkiego cierpienia i smutku drogich nam zmarłych, chyba że – świadomi prawdziwego stanu rzeczy – odrzucą wołanie nawet ze strony tych, których kochają. Znane są przypadki dusz, które latami walczyły z letargiem, aby być w pobliżu bliskich, którzy zostali na Ziemi; rezultatem był bezsensowny ból i smutek dla obu stron. Powinniśmy unikać opóźniania, przez nasze egoistyczne potrzeby, rozwoju tych, którzy odeszli w zaświaty: pozwólmy im odpoczywać w oczekiwaniu na moment transformacji. W innym razie przyczynimy się do tego, że będą umierać wiele razy.
Kto prawdziwie kocha i to rozumie, wstrzymuje się od błędnego postępowania, ponieważ miłość i zrozumienie nakazują, aby pozwolić duszy odejść w pokoju i zaznać zasłużonego odpoczynku, po którym osiągnie swój pełen rozwój. Ten okres letargu duszy przypomina stan płodu w łonie matki: śpi, aby obudzić się w pełni sił. Istnieje również inna faza tego szczególnego etapu rozwoju duszy: jedynie dusza kogoś, kto zmarł z przyczyn naturalnych – o ile się jej nie przeszkadza – natychmiast zapada w letarg. Ci którzy umierają śmiercią nagłą, np. są zamordowani, przez pewien czas są przebudzeni i w pełni sprawni umysłowo. Często nie zdają sobie sprawy z tego, że są martwi, ani co im się stało. Przez krótki czas zachowują pamięć o życiu ziemskim, oraz mogą widzieć i słyszeć co się wokół nich dzieje za pomocą zmysłów astralnych. Nie mogą uwierzyć, że opuścili ziemskie ciało i są z tego powodu boleśnie zdumieni.
Byliby bardzo nieszczęśliwi w dniach poprzedzających sen, gdyby nie astralna pomoc ze strony błogosławionych dusz pochodzących z wyższych poziomów astralnych, które – gromadząc się wokół nowo przybyłych - informują o ich prawdziwym stanie, ofiarując słowa pociechy i rady, oraz asystując im do chwili, aż wejdą w stan letargu niczym zasypiające zmęczone dziecko. Pomocnicy ci są niezawodni i ten, kto umrze nagłą śmiercią – dobry czy zły – nie zostanie zostawiony sam sobie, gdyż wiedzą oni, że wszyscy są dziećmi Boga, duchowymi braćmi i siostrami. Istnieli ludzie, którzy rozwinęli w sobie wielką duchową siłę. Oni to czasowo opuszczali swoje ciało fizyczne (pozostając w ciele astralnym), aby pomóc i doradzać przy okazji wielkich katastrof (jak powódź w Johnstown, czy zatonięcie Titanica) lub po wielkich bitwach, kiedy potrzeba ich szybkiej pomocy i rady.
Dusze ludzi, którzy umarli we wspomniany sposób oczywiście zapadają w letarg stopniowo, jak w przypadku tych, którzy zmarli śmiercią naturalną. Innym cudownym fenomenem jest przywołanie całej przeszłości duszy niczym wielkiej panoramy, która rozpościera się przed jej mentalnym wzrokiem zanim zapadnie w letarg. Mistrzowie uczą, że trwa to nieskończenie krótki okres czasu, chwilę, o której można mówić jak o punkcie w czasie. Mimo to, w tej właśnie chwili dusza widzi przebieg jej ziemskiego życia. Pojawiają się, scena po scenie, od dzieciństwa do wieku starczego, tak najmniej ważne, jak i największe wydarzenia, oddane z najdrobniejszymi szczegółami. Podświadome poziomy pamięci zdradzają do końca swoje sekrety, niczego nie ukrywając. Poza tym dusza, z wysublimowaną bystrością, jest w stanie zrozumieć znaczenie, przyczynę i konsekwencje każdego wydarzenia z jej życia. Może zatem dokonać analizy oraz ocenić siebie i swoje czyny niczym wszechwiedzący i sprawiedliwy sędzia.
W rezultacie tego procesu czyny popełnione w minionym życiu zostają skupione i odbite w duszy, stając się przez to nasionami, z których wyrosną w przyszłości lepsze owoce. Nasiona te służą powstaniu charakteru osoby w jej kolejnym życiu, na ile pozwolą jej na to nowe cechy i pragnienia. Temu, kto zaprzecza możliwości ogarnięcia w jednej chwili wydarzeń z całego życia, odpowiadamy, że według psychologów jest to możliwe również w życiu ziemskim. Miały bowiem miejsce liczne przypadki, w których ludzie śnili wydarzenia rozgrywające się na przestrzeni wielu lat. W zwykłych snach element czasowy jest praktycznie zredukowany do bardzo małej jednostki, zaś w stanie o którym mówimy koncentracja mentalna jest do tego stopnia zintensyfikowana, że w jednej chwili można ogarnąć okres najdłuższego nawet życia. Dusza zapadająca w letarg zabiera ze sobą skoncentrowane wspomnienie całego życia, w którym zawarte są nasiona jej pragnień, ambicji, sympatii czy antypatii, skłonności i niechęci. Te nasienne ideały szybko zaczynają wzrastać, produkując kwiaty i owoce.
Objawiają się one nie tylko w przyszłych wcieleniach, ale również w życiu duszy w sferze astralnej. Przezorna Natura nie żąda bowiem od duszy, aby doświadczała i przezwyciężała wszystkie swoje skłonności w przyszłych wcieleniach, ale sprawia, że wiele z tych silnych impulsów manifestuje się i wyczerpuje w sferze astralnej tak, że dusza może zostawić je za sobą, kiedy narodzi się do nowego ziemskiego życia. W tej radosnej perspektywie letarg duszy jest niezbędny. Podczas jego trwania dusza jest przygotowywana do wejścia w życie astralne i do swojej manifestacji. Letarg jest niezbędny duszy na tym etapie jej rozwoju, niczym sen dla nienarodzonego jeszcze dziecka w łonie matki. Niektórzy powierzchowni ludzie wyrażali obawy przed letargiem duszy, lękając się snu w nieznanym miejscu, wśród nieznanych stworzeń i rzeczy. Lecz obiekcja ta dla wykształconego okultysty jawi się infantylna, ponieważ wie on, że nie istnieją w Naturze byty, które byłyby tak gorliwie i całkowicie chronione, jak śpiące w wielkiej sferze astralnej dusze. Są tak bardzo chronione przed wszelkimi grożącymi im niebezpieczeństwami, że tylko totalna rewolucja świętych praw Natury mogłyby je wystawić na cios. Należy pamiętać, że znajdują się one nie w jakimś miejscu, ale w stanie, w takich warunkach, że żaden zły i szkodliwy wpływ nie może się do nich nawet zbliżyć. Obyśmy my tu na Ziemi byli tak chronieni! Zdaje się, że niemal wszystkie siły Natury zjednoczyły się by je pilnować i chronić.
Jak głosi indyjska maksyma: „Nawet bogowie na ich wzniosłych tronach nie mają żadnej mocy ani władzy nad śpiącymi duszami”.
Ten kto w swoich poglądach na temat zaświatów uległ wpływom teologii i uznał koncepcję letargu duszy za dziwną i nadzwyczajną, odpowiadamy, że wystarczy krótka refleksja, aby zauważyć, że u źródeł przekonań klasycznej teologii można odnaleźć ukryte aluzje do tej cudownej koncepcji odpoczynku, jakiego dusza – po ciężkim życiu – potrzebuje przed kolejnym wcieleniem. „Odpoczywa snem sprawiedliwego”, „Tu odpoczywa zmęczony podróżnik”, „Odszedł ku wielkiemu odpoczynkowi” - te, oraz liczne inne sformułowania są próbą wyrażenia koncepcji – naturalnej dla człowieka – istnienia okresu odpoczynku udzielonego duszy. Idea odpoczynku po życiowych trudach i burzach jest tak bardzo naturalna oraz instynktowna, że stanowi najsilniejszą inklinację i przekonanie człowieka w odniesieniu do koncepcji śmierci. Jest równie silna jak przekonanie o istnieniu życia po śmierci. Jednak jej wytłumaczenie można znaleźć jedynie na wyższych poziomach wiedzy okultystycznej. Duża, która wie o istnieniu i naturze okresu letargu będzie szczęśliwa na myśl o nim. Ten okres przyszłej egzystencji będzie dla niej wspaniałym balsamem i wzbudzał on będzie w niej uczucia, jakie wyraził autor starożytnej pieśni: „Spokojny i pogodny odpocznę w ukrytej kołysce”. Pogodny odpoczynek w głębinach oceanu życia; spokój, pewność i poczucie bezpieczeństwa – oto cechy letargu w którym znajduje się dusza w sferze astralnej.


Źródło: misterieleggende.com

środa, 15 października 2008

Duch Lenina



-Pierwszy raz duch przywódcy rewolucji ploretariackiej, Włodzimierza Iljicza Lenina, został zauważony na Kremlu nocą z 18 na 19 października 1923 roku, około 3 miesięcy przed jego rzeczywistą śmiercią. W tamtym okresie Lenin przebywał w mieście Gorkij, obecnie Niżnyj Nowgorod, gdzie leczył chorobę, która 21 stycznia 1924 roku ostatecznie go pokonała - opowiada sławny rosyjski pisarz Aleksander Gorbowski, który bazuje na świadectwie ówczesnego gońca z Kremla.
Owej nocy goniec, po dostarczeniu dokumentów i listów, wszedł by się ogrzać do stróżówki. Tam to był przypadkowym świadkiem dziwnej rozmowy telefonicznej. Komendant straży pytał kogoś przez telefon: - Dlaczego Lenin przyjechał do Kremla bez straży przybocznej? Po chwili odpowiedział: - Nie, nie ma z nim żadnego strażnika. Jest całkiem sam, osobiście to sprawdziłem. No dobrze, zadzwonię do Gorkij. Po pewnym czasie komendant straży zadzwonił do tej samej osoby, z którą wcześniej rozmawiał i oświadczył: - W Gorkij powiedzieli, że Lenin nigdzie nie wyjechał i cały czas jest u nich.
Ten niezwykły przypadek wywołał w ówczesnym czasie niemały popłoch i zaskoczenie wśród osób, które znajdowały się w otoczeniu Lenina, jako że według doktryny marksistowsko - leninowskiej duchy w ogóle nie istnieją. Skoro jednak duch Lenina był widziany przez wielu ludzi, którzy nie mieli pojęcia, że Lenin znajduje się w Gorkij, władze musiały wymyślić wygodną dla nich historyjkę, według której Lenin rzeczywiście przyjechał do Moskwy.
-Jestem całkowicie pewien, że tamtej nocy rzeczywiście widziano ducha Włodzimierza Lenina - twierdzi Aleksander Gorbowski. Zbyt wiele jest sprzeczności między wspomnieniami towarzyszki Lenina Nadieżdy Krupskiej i szefem jego strażników Aleksandrem Belmazem, którzy w tamtych czasach byli w ciągłym kontakcie z Leninem. Krupska utrzymuje, że Lenin przenocował na Kremlu i 19 października wrócił do Gorkij. Tymczasem według Belmaza Lenin spędził cały ten dzień w Moskwie. Dlaczego Lenin, przyjmując wersję jego towarzyszki, miałby podjąć się zupełnie niepotrzebnej podróży do Moskwy? Tylko po to, aby przespacerować się w milczeniu po pokojach Kremla, zdrzemnąć się przez kilka godzin i wrócić samochodem do Gorkij? Również nie do przyjęcia jest historyjka Belmaza, jako że wszyscy byli zaskoczeni faktem, że Leninowi nie towarzyszyli jego ochroniarze. Krótko mówiąc, taka zupełnie niepotrzebna podróż z pewnością nie pasowała do nawyków Lenina.
-Na skutek wylewu, którego Lenin doznał w marcu, a który jeszcze pogłębił paraliż członków lewej strony jego ciała, chory przywódca czuł się szczególnie źle - kontynuuje Gorbowski. - Dzięki rehabilitacji zdołał on stanąć na nogach, ale do chodzenia niezbędna mu była laska. Tymczasem w jego "Kronice Biograficznej" napisane jest, że w nocy z 18 na 19 października 1923 roku, Lenin "wszedł do swojego apartamentu, przeszedł do gabinetu, wrócił do sali, w której odbywały się zebrania rady komisarzy ludowych, wreszcie wyszedł na dziedziniec, aby się przejść". Tam został pozdrowiony przez grupę kadetów, którzy mieli godzinę wychowania fizycznego - nigdzie jednak nie ma najmniejszej wzmianki o lasce, bez której Lenin nie mógł się obejść.
-Kilka lat temu pracowałem nad dokumentami pochodzącymi z archiwum prezydenta Federacji Rosyjskiej na Kremlu - wspomina kolega Gorbowskiego, historyk Siergiej Kuleszow. - Kiedy wszedłem do mensy, aby zjeść kolację, zobaczyłem mojego znajomego w towarzystwie starszego mężczyzny o zupełnie siwych włosach. Był to pułkownik KGB, dowódca strażników lokalu, który w czasach Lenina był jego apartamentem na Kremlu. Rozmawiali o rzeczach mistycznych. Pułkownik opowiadał, że tak on, jak i jego koledzy kilka razy w nocy słyszeli odgłosy kroków i dźwięk przesuwanych mebli, pochodzące z gabinetu Lenina, który po śmierci przywódcy został dokładnie zapieczętowany.
Takie same hałasy słyszał wiele lat później szef administracji Jelcyna, Siergiej Filatow.
-Miało to miejsce latem 1993 roku. Gabinet Lenina znajdował się wówczas na drugim pietrze rezydencji prezydenckiej, podczas gdy na trzecim piętrze znajdował się jego apartament - muzeum. Pewnego razu, tuż przed północą, studiowałem w gabinecie niektóre dokumenty. Nagle zacząłem słyszeć wyraźne odgłosy kroków, jakby ktoś chodził po pokoju piętro wyżej. Nie przywiązałem wówczas żadnej wagi do tego wydarzenia, lecz kiedy kilka dni później hałasy się powtórzyły zawołałem szefa straży i powiedziałem: - Niech pan sprawdzi kto chodzi o tej porze nad nami. Na co szef straży odpowiedział: - Ależ Siergieju Aleksandrowiczu, nie może tam nikogo być! Sami zapieczętowaliśmy apartament - muzeum. - Mimo to sprawdźcie. Niech pan nie zapomina, że obok znajduje się gabinet Jelcyna. Strażnicy sprawdzili dokładnie apartament, ale nie znaleźli tam żywej duszy. Ja się uspokoiłem, ale od tamtej pory na wszelki wypadek przestałem pracować w swoim gabinecie do północy.

Fonte: Komsomolskaja Prawda

poniedziałek, 13 października 2008

Niezwykły jasnowidz Peter Hurkos


Peter Hurkos był nazywany "Duńskim Wróżbitą". Uważał się on za jasnowidza obdarzonego zdolnościami psychometrycznymi. Swoje moce - jak zwykł je określać - uzyskał w niezwykły sposób. Pewnego dnia, w 1943 roku w okupowanej Holandii, Hurkos malował budynek. W pewnej chwili spadł z 30 stóp wysokości i doznał pęknięcia czaszki. W następstwie upadku stracił on przytomność na 3 dni. Po tym okresie czasu obudził się w lokalnym szpitalu. Niemal natychmiast, gdy miał z kimś do czynienia, Hurkos widział obrazy dotyczące tej osoby i wydarzenia z przyszłości związane z nią oraz innymi osobami. Podobnie jak postać kreowana przez Christophera Walkena w filmie będącym ekranizacją powieści S. Kinga "Martwa Strefa", Hurkos doświadczał wizji, ilekroć ściskał czyjąś dłoń. Nowe zdolności krępowały go i komplikowały mu życie, ale nie mógł się ich pozbyć. Początkowo lekarze w szpitalu myśleli, że zwariował. Hurkos zdołał przekonać ich o autentyczności swych nowych zdolności dzięki spotkaniu z człowiekiem, który okazał się być brytyjskim tajnym agentem. Świeżo upieczony jasnowidz poinformował pielęgniarkę, że agent może zostać zabity przez Niemców. Holenderskie podziemie dowiedziało się o tym i uznało Hurkosa za zdrajcę - jak bowiem inaczej mógł on poznać tożsamość Anglika? Wysłano zatem jednego z członków ruchu oporu, aby zabił domniemanego zdrajcę. Egzekutorowi niemal udało się udusić Hurkosa poduszką. Jednak dzięki nowym zdolnościom związanym z dotykiem, jasnowidzowi udało się powiedzieć jedno zdanie po hiszpańsku. Zaszokowało to niedoszłego mordercę, który odstąpił od wykonania wyroku. Człowiek ów, który czasami, w chwilach napięcia myślał po hiszpańsku, właśnie rozmyślał o tym, jak bardzo nienawidził zabijać ludzi. Hurkos nie znał hiszpańskiego.
Jasnowidz wyjaśnia w swojej książce: " Czasami myślałem, że jestem szalony; innymi razy chciałem, by tak było. Nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić, chociaż czytelnik może powoli zaczynać rozumieć, jak męczące jest widzieć ludzi: pielęgniarki, lekarzy czy innych pacjentów i w jednej chwili wszystko o nich wiedzieć. Nie chciałem tego! Nie chciałem wsadzać nosa w prywatne życie innych ludzi, ale nie miałem żadnego wyboru. Od czasu do czasu, kiedy ktoś przechodził obok mojego łóżka lub gdy zwracałem uwagę na jakąś osobę, doznawałem szoku mentalnego, po czym w moim umyśle powstawały wyraźne obrazy, tak jakbym wyobrażał sobie swój pokój domu. Jednak obrazy te dotyczyły miejsc i ludzi, których nigdy nie widziałem. Czasami twarze były zamazane, a czasami nie. W każdym razie wizje pojawiały się niemal bez przerwy, całkowicie mnie oszałamiając". Hurkos pisze dalej, że przez lata nowe moce upośledzały jego zdolność do koncentracji tak, że nie mógł pracować.
Wierzył on jednak, że otrzymał ten dar od Boga, aby pomagać innym.
Podczas II wojny światowej, posługiwał się swoimi zdolnościami paranormalnymi, aby pomagać holenderskiemu podziemiu w walce z nazistami. Okupanci aresztowali go za zbieranie drzewa na opał, co było przestępstwem. Ponieważ oszukiwał Niemców, przekonując ich, że pracuje dla nich, został wywieziony do obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie. Po wyzwoleniu, kilka lat później Hurkos został profesjonalnym jasnowidzem i brał udział w publicznych i prywatnych seansach w całej Europie. Ponadto pomagał policji w rozwiązywaniu spraw kryminalnych.
Hurkos twierdził, że naukowe testy wykazały 85% trafność jego wizji. Nie przejmował się, czy czytelnik jest sceptyczny czy też nie. Zdawał sobie też sprawę, że zgodnie z zasadami naukowymi, sceptyk domaga się dowodów. Napisał książkę, a opisane w niej wydarzenia służyły jako szokujące dowody.
Demaskował on ludzi, którzy usiłowali go oszukać, jak w przypadku gbura, który z widowni rzucił w jego kierunku klucz, domagając się, aby Hurkos powiedział, gdzie zamieszkuje. Jasnowidz oświadczył, że mężczyzna nie mieszka w domu, ale w przyczepie kempingowej. Widz nie chciał, aby jego tajemnica została zdradzona publiczności, ale nie miał więcej nic do powiedzenia.
"Nie chciał on, abym powiedział publicznie, że wspomniana przyczepa nie należy do niego, ale do jego kochanki. Kiedy ta zamknęła się przed nim, po tym jak mimo wielokrotnych obietnic, że opuści żonę, nie dotrzymał słowa, mężczyzna wdarł się do gniazdka miłości przez okno".
Dzięki rozgłosowi, jaki zyskał po udzieleniu pomocy w rozwiązaniu takich spraw kryminalnych jak kradzież brytyjskiego "Klejnotu Koronacyjnego", Hurkos został poproszony o zademonstrowanie swych zdolności sceptycznie nastawionej policji francuskiej. W tym celu położono przed nim na stole grzebień, nożyczki, zegarek, zapalniczkę oraz portfel. Jasnowidz wziął ten ostatni i oświadczył, że widzi mężczyznę ubranego w biały kitel, którego coś łączyło z imieniem Nicola, butelką mleka i ciałem kobiety leżącej między domem i stodołą niedaleko wzgórza. Wiedział, że ten mężczyzna jest winny. Obecnie znajdował się on więzieniu, ale Hurkos widział go martwego w celi. Policja wcześniej nic mu nie powiedziała o tym, że lekarz zabił żonę, podając jej zatrute mleko, a jej pudel wabił się Nicola. Potwierdziły się wszystkie elementy wizji za wyjątkiem jednej: więzień był nadal żywy. Jednak pięć dni później morderca powiesił się w swojej celi.
Mimo, że potrafił czytać w przyszłości innych, Hurkos nie mógł poznać własnej.
Po wielu sukcesach, Hurkos założył Peter Hurkos & Associates Foundation do
naukowych badań nad ESP. Ponadto zaangażował się on w niektóre przedsięwzięcia biznesowe, w tym wydobycie złota w Arizonie, gdzie - jak wierzył - odnalazł legendarną kopalnię Zaginionego Holendra.
Źródło: http://www.siute101.com/

Stroje Duchów



STOJE DUCHÓW
Wielu badaczy zjawisk paranormalnych usiłuje dać odpowiedź na pytanie, dlaczego duchy ukazują się medium ( lub w innych okolicznościach), nosząc ubrania, które zdają się być “dodatkiem” zbyt ziemskim jak na byty duchowe – przynajmniej w opinii sceptyków.
Poniżej przedstawiamy obszerny artykuł, w którym staramy się udzielić odpowiedzi na to fascynujące pytanie, rzucając nieco światła na tę pozorną sprzeczność, oraz na inne zagadnienia związane z życiem pozagrobowym – oddając głos samym “zmarłym”.
Oto, co powiedział sławnemu brytyjskiemu dziennikarzowi Wiliamowi T. Steadowi, który zginął w 1912 roku na pokładzie Titanica ( katastrofę tę przepowiedział w 1886 roku w swoich dwóch książkach) jego duch przewodnik Julia Ames:
“Kiedy dusza opuszcza ciało, w pierwszym momencie jest całkowicie naga, jak w chwili urodzenia. Ja znalazłam się obok mojego martwego ciała, przekonana, że jestem żywa i w doskonałej formie. Dopiero, gdy zobaczyłam swoje zwłoki leżące na łóżku, zrozumiałam, że coś się stało. W chwili, gdy duch pomyśli o tym, że jest nagi, materializują się niezbędne części ubrania. Dla nas myśl jest aktem twórczym: wystarczy o czymś pomyśleć, a wówczas nabiera to kształtów. Nie przypominam sobie, abym się ubierała, po prostu nagle byłam ubrana tylko dlatego, że tego zapragnęłam.
Gdy duch jest już całkowicie rozbudzony i przywyknie do nowego środowiska, nabiera zdolności do pojawiania się w różnych formach; na przykład jako dziecko ukazuje się komuś, kto znał go za jego życia ziemskiego tylko jako dziecko. Robimy to nie dla siebie (nie mamy takiej potrzeby), ale wówczas, gdy przybywa ktoś nowy, albo kiedy chcemy być rozpoznani przez was, żyjących na Ziemi”.
Julia potwierdziła to, co mówią inne duchy: projektują one taki obraz siebie, jaki pamiętają z czasów ziemskiej egzystencji.
Allan Kardec, francuski pionier badań paranormalnych, zapytał pewnego razu, czy wszystkie duchy mają skrzydła, czy tylko niektóre. W odpowiedzi usłyszał: “Oni nie mają skrzydeł”.
Duchy ich nie potrzebują, ponieważ mogą przemieszczać się samoistnie gdzie tylko chcą. Ukazują się one w formie, która zależy od tego, w jaki sposób chcą one wpłynąć na daną osobę. Jedne zjawiają się w zwykłych ubraniach, inne w pięknych szatach, jeszcze inne mają skrzydła – jednak służy to wyłącznie pokazaniu żyjącym kategorii duchów jaką reprezentują. Wiele z nich nie zna i nie rozumie procesów, podczas których dochodzi do tych przeobrażeń, które dla nich są aktem instynktownym. Nawet jeśli duch nie miał za życia wad fizycznych, może ukazać się jako niepełnosprawny, kulawy, garbaty, czy pokryty bliznami, albo posiada inne znaki fizyczne, które umożliwiają jego rozpoznanie.
Jeśli zaistnieje taka potrzeba, duchy mogą nawet uczynić dotykalną materię eteryczną.
Duch o imieniu Johannes powiedział:
“Pytasz mnie o ubiór i o wygląd. Każda dusza ma swoją formę, która ukształtowała się w trakcie jej całego ziemskiego życia – i taka przybywa do nas. Wyglądamy jak kobiety i mężczyźni - jak wy. Nosimy ubrania, które są wyrazem takich samych wrażeń estetycznych jak u was. Nie myślcie, że kiedy tu przybywacie, rozpoczynacie nowe życie, różne od waszych oczekiwań. Ubrań nie nabywa się w sklepach, ale są w większości realizacją wyobrażenia, jakie mają o nich poszczególne osoby. Służą one wyrażeniu własnej osobowości, dokładnie jak ma to miejsce w waszym przypadku”.
Czcigodny Drayton C. Thomas, badacz zjawisk pozazmysłowych, oraz pastor metodysta, nawiązał kontakt ze swoją zmarłą siostrą Ettą za pośrednictwem znanego medium Gladysa Osborne'a Leonarda. Podczas jednego z seansów, Thomas zapytał ją czy elementy ubioru noszonego w zaświatach są zwykłą kopią ubrania noszonego za życia ziemskiego, czy też duchy “produkują” je całkowicie od nowa. Etta odpowiedziała:
“W pewnym sensie odpowiedź na wasze pytanie powinna brzmieć „tak” dla obu części pytania. Na przykład na Ziemi stare ubranie może zostać rozprute, a następnie wykonuje się z niego inne, pozornie nowe. Nasza myśl dotycząca cenionego przez nas przedmiotu może być tak silna, iż dostarcza matrycy, na podstawie której, dzięki unikalnym procesom tej sfery istnienia, powstaje jego duplikat. Myśl odgrywa bardzo ważną rolę w procesie powstawania rzeczy, ale nie jest to proces całkowicie mentalny; jeśli chcemy, możemy posłużyć się innymi metodami...”
W trakcie innego seansu, Thomas dowiedział się, że gdy spał, często odwiedzał nieżyjącą rodzinę. Zmarły ojciec powiedział mu, iż widział jak jego dusza wychodziła z ciała poprzez splot słoneczny (w chwili śmierci wychodzi ona przez głowę), w postaci swego rodzaju tkaniny. Wiąże się to z instynktowną potrzebą ubrania się – dlatego w naturalny sposób dusza stara się okryć swoje ciało eteryczne.
Komunikując za pośrednictwem renomowanego w pierwszych latach XX wieku medium Elsy Barker, David Patterson Hatch, który za życia był adwokatem i sędzią, oświadczył, że po przejściu nie ma trudności z uzyskaniem ubrania.
“Nie wiem jak wszedłem w posiadanie ubrania po śmierci, ale kiedy zacząłem uświadamiać sobie całą sytuację, w której się znalazłem, zauważyłem, że noszę na sobie moje zwykłe odzienie. Nie rozumiem do końca, jak udało mi się zabrać ze sobą moje ubranie”.
Hatch dodał, że po jakimś czasie spotkał kobietę noszącą greckie szaty. Zapytał ją gdzie je znalazła. -Stworzyłam w myślach obraz, który stał się peplum – usłyszał w odpowiedzi. Wówczas Hatch postanowił stworzyć dla siebie rzymską togę, ale nie mógł sobie przypomnieć jak ona wygląda.
Analogicznie, pewien duch oświadczył dr Charlesowi Richetowi, laureatowi nagrody Nobla z 1913 roku, że nie potrafi się ukazać, ponieważ nie pamięta jak wyglądał za życia!
Zdaje się, że zasadę wizualizacji swojego ciała fizycznego przez duchy można zastosować do fotografii paranormalnych. Kiedy pewna matka poprosiła ducha swojego syna, aby wytłumaczył jej jak udaje mu się pojawić na zdjęciu, odpowiedział:
“Udałem się do domu i obejrzałem wszystkie swoje zdjęcia, szczególnie to w salonie, które najbardziej mi się podoba. Starałem się utrwalić jego obraz w moim umyśle, aby móc odcisnąć go w elektroplazmie”. Chłopiec powiedział, że udał się za matką do pokoju, w którym miało być zrobione zdjęcie. Podczas gdy fotograf czynił przygotowania, duch wykonał kilka prób. “Oczywiście nie mogłem się widzieć, ale byłem pewien, że zdjęcie wyjdzie dobrze. Byłem gotów, ale zaskoczył mnie błysk flesza i twarz wyszła nieco poruszona”.
Badania historii fotografiki spirytystycznej wykazały, że wiele zdjęć uznano za fałszywe prawdopodobnie dlatego, że przypominały portrety osób zrobione jeszcze za ich życia, zgadzały się również ubiory. Stąd zrodziło się podejrzenie, że fotografom udawało się w nieuczciwy sposób zdobyć portrety zmarłych. Natomiast możliwość, że duchy posługują się swoimi starymi podobiznami, nie została przez sceptyków wzięta pod uwagę.
Duch, który w 1920 roku nawiązał kontakt z ojcem Johannesem Greberem, niemieckim księdzem katolickim, oświadczył, że: “Jeśli duch chce ukazać się ziemskim oczom i zostać rozpoznany, musi zjawić się w formie materialnej, która powstaje poprzez kondensację elektroplazmy. Pełna manifestacja wymaga tak wielkiej ilości materii, że żadne medium nie jest w stanie jej dostarczyć”.
W przypadkach manifestacji część ciała medium musi zostać rozpuszczona i użyta do materializacji ducha. Z tego powodu podczas materializacji konieczne jest, aby medium zrezygnowała z części wagi swego ciała, którą odzyskuje na koniec seansu. Doświadczenia przeprowadzone w 1915 roku w Irlandii przez Wiliama J. Crawforda, całkowicie potwierdziły utratę wagi przez jasnowidza. Tłumaczy to również przyczynę, dla której liczne manifestacje ograniczają się do ramion, dłoni czy twarzy.
Jeden z uczestników seansów D. Home'a, znanego medium z zeszłego wieku, zapytał za jego pośrednictwem ducha przewodnika, jak duchy stają się widzialne. Ten odpowiedział:
“Czasami poszerzamy pole energetyczne danej osoby, umożliwiając jej widzenie nas; innymi razy tworzymy kopie naszych ubrań, wizualizując je tak, by wyglądały identycznie jak były znane na Ziemi. Poza tym możemy projektować na wszystkich widzialny obraz, albo ukazywać się wam w postaci chmury otoczonej aureolą światła.
Po swej śmierci w katastrofie Titanica, Wiliam T. Stead (wspomniany wyżej), zaczął komunikować poprzez różnych jasnowidzów.
Twierdzi on, że po tamtej stronie również istnieją medium, zdolne odnaleźć ludzi umożliwiających duchom kontakt z naszym światem. Jeden z nich pomógł mu znaleźć ziemskie medium, oraz nauczył go jak zwrócić na siebie uwagę, wizualizować się wśród ludzi, wyobrażając sobie, że znajduje się wśród nich w ciele fizycznym, z silnym promieniem światła skierowanym na siebie. Stead dodał, że uczestnicy seansu byli w stanie wizualizować jego twarz, ponieważ tylko w ten sposób potrafił widzieć samego siebie. Podobnie potrafił on przesłać informację, koncentrując się na krótkim zdaniu, powtarzając je z uwagą i naciskiem, aż słyszał je wypowiadane przez medium.
Podobno ojciec Junipero Serra, jeden z pierwszych misjonarzy w Kalifornii, komunikował w pierwszych latach XX wieku za pośrednictwem Violet Parent z Los Angeles. Podczas jednego z seansów, Parrent zapytała ojca Serra, czy może zrobić mu zdjęcie. Zgodził się on na fotografię ze swoją zmarłą matką. Zdjęcie przedstawia jego matkę niemal o połowę niższą od niego. Pierwszą reakcją było uznanie fotografii za oczywiste fałszerstwo, ale wcześniejsze wyjaśnienia fenomenu myśli – obrazu pozwala nam zrozumieć, że prawda jest inna. Ojciec Serra dokonał projekcji siebie i swojej matki tak, jak ją pamiętał – widząc siebie dużo większym od niej. Poza tym jego głowa była dużo mniejsza od reszty ciała, co brało się stąd, że dużo łatwiej było mu wizualizować ubrania niż twarz. Mimo, że fotografia okazała się być bardzo podobna do jedynego zachowanego portretu znanego misjonarza, to istniały pewne różnice. W związku z tym, że ojciec Serra żył w okresie przed wynalezieniem fotografii i prawdopodobnie na misji nie miał częstego dostępu do luster, należy zastanowić się, czy do końca znał wygląd swojej twarzy.
Być może widział ją jedynie odbitą w jakimś strumyku.
Wiele komunikacji pochodzących ze świata duchów utrzymuje, że dążą one do uwolnienia się od tradycyjnego ubioru używanego na niższych poziomach, przechodząc do ubierania się w tuniki i togi na poziomach wyższych. Po przejściu do świata pozaziemskiego, monsinior Robert Hugh Benson zaczął komunikować się za pośrednictwem Anthony’ego Borgia, który twierdził, że jest w stanie odwiedzać jeden z wyższych poziomów.
„Zauważyłem, że większość bytów wyższych nie nosiła strojów ziemskich, co pozwoliło mi na stwierdzenie, że są tu od dłuższego czasu. Edwin (ich przewodnik) powiedział nam, że zmiana ubioru nie była całkowicie konieczna. Mieli oni prawo noszenia strojów duchowych dzięki temu, że byli mieszkańcami tego królestwa – były to szaty najodpowiedniejsze do miejsca i sytuacji. Trudno je opisać, ponieważ nie można dokonać porównania z jakąkolwiek tkaniną ziemską. Tu nie mamy tkanin materialnych, wszystko zależy od natury i poziomu światła jakim promieniują duchy, które jest istotą samego ubioru. Istnieje zatem ewidentna relacja między duchami i naturą ich ubrań”.
W późniejszym czasie Benson zdołał zmienić wygląd jego nazbyt ziemskiego ubioru, ale mimo, że nowe szaty przypominały te noszone przez inne duchy, nie miały tego samego koloru i tej samej intensywności światła.
Źródło: ampupage.it , za: Metgat’s Blog