Pokazywanie postów oznaczonych etykietą NDE. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą NDE. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 3 listopada 2008

Pośmiertny los samobójcow


LOS SAMOBÓJCÓW PO ŚMIERCI
Chociaż istnieją udokumentowane relacje z wielu pozytywnych doświadczeń z pogranicza śmierci (ang. NDE) wywołanych próbami samobójczymi, to istnieją również świadectwa o doświadczeniach przerażających.
Dowodzi to, że akt samobójczy sam w sobie nie decyduje, czy dana osoba ma NDE rajskie czy piekielne.
Możliwe, że negatywny stan ducha, jakim charakteryzuje się dany człowiek trwa również po śmierci. Wiele samobójstw popełnianych jest przez ludzi, którzy z różnych powodów doznają piekła już tu, na Ziemi. W takich sytuacjach śmierć nie usuwa istniejącego wcześniej negatywnego stanu duchowego, chyba że jego przyczyna ma charakter somatyczny. Liczne osoby popełniające samobójstwo są chore umysłowo, a ponieważ choroba umysłowa jest spowodowana złym funkcjonowaniem mózgu, kończy się ona wraz ze śmiercią tego organu i dlatego nie trwa po śmierci.
Prawdziwość tej tezy potwierdza fakt, że niektórzy niewidomi odzyskali wzrok podczas doświadczeń NDE, podobnie miało się to w przypadku innych niepełnosprawnych fizycznie.
Przedstawiciele różnych religii głoszą, że samobójstwo jest grzechem niewybaczalnym, którego konsekwencją jest wieczne potępienie w piekle, jednak nie zgadza się to ze świadectwami osób, które przeszły NDE, z których wynika, że życie jest nieuniknionym doświadczeniem, którego celem jest nauka. Samobójstwo uniemożliwia dokończenie tego procesu edukacji. Tzw. “Experiences” opisują piekło jako przejściowy stan duchowy, nie zaś jako miejsce niekończących sie tortur. Dr George Ritchie, autor “Powrotu z Jutra”, oraz “Moje życie po tym, jak nie umarłem”, dowiedział się podczas NDE, co dzieje się z samobójcami. Według niego, początkowa jakość życia człowieka po samobójczej śmierci uzależniona jest motywu, dla którego się zabił. Ritchie dzieli samobójców na trzy kategorie:
1.Do pierwszej kategorii należą ci, którzy odebrali sobie życie, aby skrzywdzić innych, zemścić się lub ogólnie z nienawiści do innych osób. Dusze te nawiedzają żyjących, aby uświadomić sobie straszne konsekwencje, jakie ich samobójstwo wywołało u innych ludzi.
2.Do drugiej kategorii należą osoby, które popełniają samobójstwo na skutek choroby umysłowej, konfuzji czy też w ostatnim stadium nieuleczalnej choroby. Według Ritchiego, Bóg pozwala im wzrastać w Miłości dokładnie tak, jak wszystkim zmarłym z przyczyn naturalnych. Innymi słowy, nie ponoszą one żadnej negatywnej konsekwencji.
3.Do trzeciej kategorii należą ci, którzy zabili się przy pomocy leków, alkoholu czy narkotyków. Mogą oni zostać zablokowani w swego rodzaju otchłani, gdzie bezskutecznie usiłują zaspokoić swoje potrzeby wynikające z uzależnienia do czasu, aż ktoś ich nie uwolni. Taka dusza zwana jest często “eatrhbound”, czyli "przyziemna".
Doświadczenia NDE pokazują nam, że Bóg nie potępia nikogo za jego czyny. Największym problemem dla samobójców jest trudność w byciu wyrozumiałymi wobec samych siebie ze względu na straszliwy ból, na jaki skazali własne rodziny i przyjaciół swoimi czynami. Sposób pomocy samobójcy w poradzeniu sobie z tym problemem znaleźć można w Tybetańskiej Księdze Zmarłych, antycznym dziele buddyjskim na temat życia po śmierci, które należy do najstarszych tekstów mówiących NDE; należy traktować ją z wielkim szacunkiem.
W Księdze wspomina się ludzi, którzy popełnili samobójstwo i stali się więźniami własnego negatywnego doświadczenia. Z tego stanu mogą zostać uwolnieni jedynie dzięki modlitwom żyjących, którzy wyobrażają sobie, że wylewają na nich strumienie Światła. Poza tym samobójcy nie mają innego wyjścia, jak poddać się negatywnej karmie, która jest konsekwencją ich czynu.
Z doświadczeń NDE dowiadujemy się również, że sami wybieramy sobie los przed narodzinami. Może to być prawdą, chociaż możliwe jest również, iż zmieniamy go, decydując się na samobójstwo. Wynikało by z tego, że nikt z nas nie jest predestynowany do popełnienia samobójstwa. Z woli Boga istnieje uniwersalny, doskonały plan, którego raczej nie zmieni akt samobójczy. Nie ma powodu, by uważać inaczej, aczkolwiek jeśli ktoś antycypuje kres swojego życia, ponieważ ma problemy egzystencjalne, niekoniecznie kończą się one dla niego po śmierci – co więcej mogą się one skomplikować przez straszne konsekwencje jego samobójstwa, które ponoszą inni.
Ten, kto myśli o popełnieniu samobójstwa wiele rzeczy może nauczyć się z doświadczeń NDE. Niektóre z nich sugerują, że samobójstwo jest jedną z najgorszych rzeczy, jakie można zrobić, ponieważ w ten sposób odrzuca się boży dar życia, oraz wielką okazję rozwoju duchowego. Nie tylko: niektórzy świadkowie widzieli dusze samobójców żyjące w stanie czasowego zniewolenia związanego z konsekwencjami ich czynu. Widziano te dusze znajdujące się w pobliżu członków ich rodzin, bezskutecznie usiłujące uzyskać ich przebaczenie. Inne przebywały w szarej mgle, gdzie poruszały się z trudem, ze spuszczoną głową. Być może zostają one uwolnione z tego jakże bolesnego stanu dopiero wówczas, gdy nadchodzi właściwy czas ich śmierci. Mimo to ich sytuacja jest jedynie prowizoryczna. Niektórzy z “experiencers” opowiadają, ze inne duchy pomagają tym biedakom.
Historia NDE Sandry Rogers jest dobrym przykładem na to, co może przytrafić się temu, kto świadomie kładzie kres swojemu życiu. Po próbie samobójczej Sandry, Świetlany Byt dał jej tylko dwie możliwości do wyboru: wrócić do życia i przeżyć wszystkie dni, które jej jeszcze pozostały (co wybrała) lub zostać w Świetle pod warunkiem, że wcieli się w przyszłości, aby na nowo doświadczyć tego wszystkiego, co wcześniej doprowadziło ją do samobójstwa. Historia ta uczy nas, że musimy przezwyciężyć wszystkie problemy w tym życiu, gdyż w innym przypadku natkniemy się na nie w życiu przyszłym. W przypadku Sandry samobójstwo niczego nie rozwiązało, pokazując, że jedynie pogłębia ono problemy, zamiast je eliminować. Być może największym wrogiem, na jakiego możemy się natknąć jesteśmy my sami.
Nasze problemy nigdy nie znikną, jeśli nie podejmiemy się ich rozwiązania. NDE ujawnia, że ludzie zabierają ze sobą na drugą stronę swoje problemy nie fizyczne. Być może urodziliśmy się na tym świecie właśnie dlatego, aby je rozwiązać i jeśli nam się to nie uda, będziemy musieli inkarnować się tak długo, aż nam się to wreszcie uda.
Bohaterką innej, interesującej historii związanej z NDE wywołanym przez próbę samobójczą jest Angie Fenimore. Znalazła się ona w piekielnym miejscu psychicznej udręki. Lęk, który dręczył ją za ziemskiego życia przetrwał w jej duszy. Świetlany Byt, który jak utrzymuje Angie, był Bogiem, zapytał ją:
-Czy rzeczywiście tego chcesz? (Angie wiedziała, że żaden z samobójców znajdujących się w tamtym miejscu nie wie o obecności Boga).
Następnie Bóg dodał: - Nie sądzisz, że to najgorsza rzecz, jaką mogłaś zrobić? Zrozumiała wówczas, że poddała się, przez co oddaliła się od Boga i swojego przewodnika. Czując się w potrzasku, powiedziała: - Ale przecież życie jest tak ciężkie.
- Myślisz, że jest ono bardzo ciężkie? To nic w porównaniu z tym, co cię czeka, jeśli odrzucisz to życie, które musi być ciężkie. Nie można uciec przed swoimi obowiązkami, jeszcze nikt z nas przed nimi nie uciekł. Musisz zasłużyć na to, co chcesz otrzymać.
Historia ta dobrze wyraża prawdę, że samobójstwa nie można usprawiedliwić, gdyż jednym z celów życia jest wzrastanie poprzez cierpienie. Prawdziwe jawi się w tej perspektywie powiedzenie: “Bez cierpienia nie ma nagrody”. Również w Biblii napisane jest, że cierpienie kształtuje charakter, mądrość, wytrwałość, oraz wzmacnia wiarę. Dzięki doświadczeniom NDE rozumiemy, że każdy z nas ma swoje przeznaczenie do wypełnienia i “misję” do spełnienia, oraz że w część tego przeznaczenia może stanowić cierpienie, którego doświadczanie poszerza naszą świadomość. Prawdopodobnie częścią tego procesu rozwoju jest uczenie się na błędach z poprzednich wcieleń, kiedy to spłaca się długi i otrzymuje wynagrodzenie związane z karmą. Fakt, że bardzo często ludzie, którzy doświadczyli NDE słyszą, iż ich czas jeszcze nie nadszedł sugeruje, że moment naszej śmierci jest wcześniej wyznaczony. Prawdopodobnie samobójstwo uniemożliwia całkowite wypełnienie wyznaczonej człowiekowi misji. Historia Sandry Rogers sugeruje, że jedynym rozwiązaniem tego problemu jest reinkarnacja.
Wiele osób popełnia samobójstwo w następstwie choroby umysłowej.
Być może lekcja w takim przypadku polega na stawieniu czoła depresji i jej pokonaniu. Nieustanne pragnienie popełnienia samobójstwa jest jednym z największych objawów depresji klinicznej. Istnieje wiele lekarstw, które pomagają w jej zatrzymaniu. Skorzystanie z pomocy lekarza, w przypadku ciągłych myśli samobójczych, może okazać się najlepszą decyzją w życiu. Nie zmienia to faktu, że - według opinii dr George'a Ritchie'ego - osoby, które popełniają samobójstwo w następstwie choroby umysłowej są po śmierci traktowane tak samo jak te, które samobójstwa nie popełniły.
“Podczas gdy samobójca umiera tylko raz, członkowie rodziny, które zostały na tym świecie często umierają tysiące razy, pytając się “dlaczego”.
Źródło: ampupage.it

wtorek, 15 lipca 2008

Nauka a NDE



Co dzieje się z osobami, które znajdują się na progu śmierci z powodu wypadku czy ciężkiej choroby, z których jednak udaje im się wyzdrowieć? Doświadczenie znalezienia się w obliczu śmierci (Near-Dead Experience) jest dla tych, którzy go doświadczają szczególnie intensywne i pełne emocji. Zwykle towarzyszą mu wizje światła w głębi tunelu, poczucie komfortu a przede wszystkim wrażenie opuszczania swego ciała i oglądania go z innej perspektywy. Niektórzy pacjenci, którzy wyszli ze śpiączki twierdzą, że obserwowali swoje ciała z rogu sali, podczas gdy lekarze ich operowali; inni opowiadają, iż po doznanym wypadku samochodowym widzieli swoje ciała leżące na ziemi i byli reanimowali. Dla wielu ludzi doświadczenie to stanowi dowód zarówno na istnienie duszy, która może istnieć poza ciałem, jak i na "zaświaty", do których dusza ta się udaje.
Cóż w rzeczywistości przydarza się tym osobom? Czy istnieją podobne doświadczenia mające miejsce w innych okolicznościach, które mogłyby wytłumaczyć ich naturę?

Sytuacje bardzo podobne do tych wyżej opisanych mają miejsce w wielu innych okolicznościach i są tłumaczone za pomocą zwykłych procesów neurofizjologicznych i psychologicznych. Na przykład wizja tunelu może być powodowana przez naturalny proces neuropatologiczny, który zachodzi w mózgu - szczególnie we włóknach nerwów optycznych - gdy zaczyna mu brakować tlenu - może to mieć miejsce w następstwie uszkodzenia czaszki - co prowadzi do inhibicji aktywności komórek nerwowych. W następstwie dochodzi do zawężenia pola widzenia, stwarzając w ten sposób wrażenie widzenia przez tunel. Z visusem poznawczym ograniczonym do jakiś świetlistych widm dążących ku bieli.
Również wrażenie opuszczania swego ciała i widzenia go z innej perspektywy nie występuje jedynie w przypadku NDE. Identyczne sytuacje opisywane są przez ludzi, którzy znajdowali się w szczególnych stanach zmęczenia czy w sytuacjach o dużym natężeniu emocjonalnym. Mechanizm ten znany jest w psychopatologii jako "depersonalizacja psychosomatyczna" i zalicza się do sfery zaburzeń dysocjacyjnych. W sytuacji wielkiego stresu emocjonalnego (wypadek, bliskość operacji chirurgicznej, lęk w obliczu śmierci, czy nawet zła wiadomość) człowiek może doznać wrażenia, że jego ciało znajduje się w innym miejscu i widzieć je jakby w "oderwaniu od siebie". Służy to złagodzeniu szoku wywołanego przez stresogenną sytuację. Pośrednim przykładem może być sytuacja, w której wyobrażamy sobie jakąś czynność. Na prośbę: przywołaj w pamięci obraz tego, co jadłeś na śniadanie dziś rano, człowiek widzi mentalnie wspomnianą scenę w trzeciej osobie. Nie widzi jej w perspektywie pierwszej osoby. Innymi słowy nie wyobraża sobie łyżki zbliżającej się do ust, albo bułki znikającej pod nosem, ale przedstawia sobie całą scenę z zewnątrz i "widzi siebie" jak spożywa śniadanie. To właśnie zachodzi w opisanych wyżej przypadkach: człowiek, wspominając wydarzenie lub doświadczając go w chwili, w której ma ono miejsce, przesuwa percepcję na zewnątrz i widzi się z zewnątrz.

Istnieje również hipoteza połączenia telepatycznego między chorym i personalem medycznym, który nim się zajmuje, a który byłby oczyma i uszami umierającego. Sytuacje silnego stresu, świadomego lub nie, mogłyby uaktywniać zdolności umysłu głęboko ukryte w naszej naturze.

Słyszenie dźwięków ( i tego, co dzieje się wokół) bierze się stąd, że nie wszystkie komórki umierają w tej samej chwili. Szczególnie w mózgowiu neurony korowe płata czołowego i ciemieniowego, jako pierwsze przestają funkcjonować. Tymczasem neurony odpowiedzialne za odbieranie dźwięków, umiejscowione w płacie skroniowym "gasną" później, zatem mogą funkcjonować, pozwalając choremu na słyszenie tego, co dzieje się wokół niego (głosy lekarzy, hałas w tle itp.), które w jakiś sposób są rejestrowane, a następnie przerabiane w momencie "wskrzeszenia". Poza tym może dojść do zjawiska, w którym dana osoba wierzy, że widziała rzeczy, które w rzeczywistości słyszała. Innym przykładem dla wyjaśnienia tej ostatniej hipotezy, może być fakt, że gdy słyszymy hałas przy zamkniętych oczach, czyli nie angażując wzroku, niemal bezwiednie zaczynamy wyobrażać sobie przyczynę dźwięku, czasami przy pomocy jakiejś scenki mentalnej.
Doświadczanie absolutnego komfortu jakiego doświadczają osoby klinicznie martwe może wynikać ze zmiany funkcjonowania systemu zarządzającego bólem, który w normalnym życiu dostarcza nam wrażeń nieprzyjemnych. Jest on ściśle związany z systemem nerwowym, a skoro neurony jako pierwsze doświadczają szkody z powodu braku tlenu, można się domyślać, że jest to jeden z pierwszych systemów, które przestają funkcjonować.

Wiara w życie po śmierci sprawia, że dana osoba rekonstruuje swoje wspomnienia, dodając nieświadomie elementy i wyobrażenia, które należą wyłącznie do sfery fantazji, wyznawanej wiary i sumienia (ten, kto opowiada, że widział ogień piekielny, zwykle zdaje sobie sprawę, że nie żył zbyt moralnie). Doskonały materiał do badań znajdujemy w kulturze tybetańskiej, szczególnie w Księdze zmarłych, która wprowadza w życie tuż po śmierci - okres ten trwa 49 dni. Następnie dusza zmarłego, po tym okresie niewygody i iluminacji, która zależy od świadomości umierającego, który wie jak zachowywał się w swoim życiu, dociera do celu, jakim jest raj lub piekło dla katolika, reinkarnacja dla buddysty, 7 dziewic i rzeki lekiem i miodem płynące itp. - czyli do tego, co jest projekcją mentalną religijnego "ja" kazdej osoby.
Nauka dostarcza możliwe wytłumaczenia zjawiska NDE rozumianego również jako przywrócenie do życia człowieka, który został uznany za zmarłego. Jednak byłoby czymś upraszczającym wytłumaczenie tego, co dla wielu jest niewytłumaczalne, jedynie za pomocą fizjologii.
Sytuacji, w których znajduje się umierający człowiek nie można opisać i być może nigdy nie da się poznać reakcji organiczno - komórkowych naszego ciała w chwili tak wielkiego stresu.

Dott. T.O. Marco Garbati

czwartek, 19 czerwca 2008

Tunel światła


Tunel światła, uczucie pokoju, doświadczenia poza ciałem. Są to elementy historii opowiadanych przez ludzi, którzy znajdowali się kilka minut w stanie śmierci klinicznej na skutek wypadku i zatrzymania akcji serca, a następnie zostali przywróceni do życia.Dla ludzi religijnych jest to dowód na istnienie życia po śmierci. Dla innych to żart biologii. Tymczasem holenderskie badania dowodzą, że to prawda: nawet jeśli mózg jest “wyłączony” te dziwne wizje nie są wymysłem. Jednak, aby wytłumaczyć to zjawisko nie trzeba fatygować raju.Opowiadania są zawsze takie same: „Widzi się wielkie światło w tunelu. Odczuwa się ogromny pokój. Spotyka się zmarłych bliskich i rozmawia się z nimi. Potem wychodzi się ze swojego ciała, w formie lekkiej duszy. Widzi się wszystko z wysoka, niczym wycelowana w dół kamera, która powoli unosi się w górę”. Niczym zrobiony domowym sposobem film, z kamerą w ręce, by zapamiętać ten ostatni moment: na ulicy po wypadku, gdy lekarz usiłuje cię przywrócić do życia; na szpitalnym łóżku, w otoczeniu płaczących nad tobą bliskich; w chwili gdy lodowata woda w rzece, do której wpadłeś zamyka się nad twoją głową. Są to wspomnienia kogoś, kto został uznany za martwego, ale powrócił do życia. Po wypadku, wylewie, zawale, nagłym szoku organizmu. Czy to dowód na istnienie życia po śmierci? A może sugestie i żarty działającego w stresie mózgu? To dobry materiał na dyskusję, nawet takiej przy kuflu piwa. Teraz także nauka angażuje się w tę sprawę, nie bez zaskoczenia. Gdyż, jak twierdzi poważny naukowiec holenderski: „te wizje są prawdziwe”. Nauka nie interesuje się niebem czy piekłem.
-Nie szukaliśmy dowodów na istnienie życia po śmierci – tłumaczą holenderscy naukowcy z Hospital Rijnstate, którzy prowadzili badania. Ich działalność naukowa jest neutralna, być może do dziś uważana za nie do zaproponowania. Różnica badań holenderskich polega przede wszystkim na liczbie osób, z którymi przeprowadzono wywiad, oraz na krótkim czasie jaki upłynął między doświadczeniem śmierci klinicznej i zapisie relacji osób, które jej doświadczyli. W sumie przebadano 344 ofiary zatrzymania akcji serca, które przywrócono do życia i hospitalizowano w 10 szpitalach w Holandii. Lekarze zebrali deklaracje od tych osób nie później niż tydzień po ich wyjściu ze stanu zwanego śmiercią kliniczną.
Śmiercią kliniczną w medycynie nazywa się stan pozbawienia świadomości związany z niewystarczającą ilością krwi w mózgu. Bez krwi zaś mózg gasi światło. Jakie rezultaty osiągnięto? 18% pacjentów “wskrzeszonych” częściowo to, co działo się wokół nich, podczas gdy byli klinicznie martwi. Inna grupa, między 8% a 12% wspominała takie doświadczenia jak wielkie światło w tunelu, czy konwersacje ze zmarłymi bliskimi i przyjaciółmi. W każdym razie wielu z nich pamiętało ze szczegółami ich doświadczenia z okresu śmierci klinicznej. Trudno uważać – twierdzą naukowcy – że wszystko to sobie wymyślili. Chociaż doświadczenie życia po śmierci pozostaje sprawą wiary czy dogmatów religijnych, nie brak spraw, które zaskakują naukowców. Jedna z wielu: działający mózg okazuje aktywność elektryczną, również podczas snu, czy w przypadku umierającego 100 latka, który wydaje ostatnie tchnienie. Po długotrwałym zatrzymaniu akcji serca, krew przestaje krążyć i mózg „gaśnie”. Nie można zarejestrować żadnej aktywności elektrycznej. Jak więc jest to możliwe, że w neuronach powstają obrazy, wspomnienia, czy ma się doświadczenia niczym we śnie? Teolog powiedziałby: to dusza sprawia, że widzimy co się dzieje. Holenderscy naukowcy szukają innych odpowiedzi. Pim van Lommel, kierownik badań, uważa, że tajemnicy świadomości nie należy szukać wewnątrz komórek i cząstek. Przynajmniej nie tylko. Ewidentnie, nawet gdy brak aktywności elektrycznej w mózgu, twierdzi, osoba fizycznie nieświadoma jest w stanie uświadomić sobie, co dzieje się wokół niego. Sprawia to wrażenie akrobatyki językowej, ale Lommel posługuje się przykładem:
-To tak, jak w przypadku programu telewizyjnego: nawt, gdy wyłączycie telewizor, który jest zwykłym przekaźnikiem, program wciąż tam jest, tylko, że nie możecie go oglądać. Kiedy wyłącza się mózg, świadomość wciąż tam jest, choć fizycznie jej nie doświadczacie”.
Susan Blackmore, psycholog angielski, usiłuje dać możliwe wytłumaczenie wszystkim wizjom (światła, tunelu, uczucia pokoju, zmarłych osób). Według niej, w chwilach szczególnie silnego stresu mózg produkuje wielkie ilości endorfiny, które służą ograniczeniu cierpienia. Ta swoista kąpiel endorfinowa mogłaby sprzyjać stanowi „snu euforycznego”. A co z tunelem światła? Angielska psycholog ma odpowiedź i na to pytanie:
-Wyobraźcie sobie tysiące aktywnych komórek w centrum i coraz mniej aktywne w miarę jak oddalacie się od niego. Co przypomina taka sytuacja? Wielkie centralne światło, które staje się coraz bladsze na peryferiach. Właśnie stąd pochodzi wizja tunelu. W miarę jak zmniejsza się ilość tlenu, światło staje się coraz silniejsze, podobnie jak wrażenie zbliżania się do niego. Oczywiście nie mogło zabraknąć “zbawionego naukowca”. Joyce Hawkes, biolog molekularny, zapadłą w śpiączkę po tym, jak okno spadło jej na głowę. Obecnie jest „doradcą duchowym”:
-Miałam wrażenie, że mój duch, moja dusza mnie opuściła i udała się ku innej rzeczywistości. Czułam wielką błogość, wielki spokój. Myślę, ze zrozumiałam, iż śmierć nie istnieje, że przechodzi się ze stanu fizycznego do stanu duchowego, i że w ogóle nie należy się bać. Odkryli to również holenderscy badacze: ci wszyscy, którzy doświadczyli odrodzenia po pozornej śmierci, nie boją się już tego, co czeka ich po tamtej stronie. Twierdzą, że doświadczyli radykalnej przemiany: są bardziej kochający wobec bliźnich, bardziej mili i współczujący. Może warto było by zorganizować „krajową śpiączkę”, obowiązkową dla wszystkich, którzy osiągnęli dorosłość: kilka minut sztucznej nieświadomości pod kontrolą lekarza, wskrzeszenie i wielka chęć bycia dobrym dla wszystkich. Może to jest właśnie raj… Alessandro Mognon
Źródło: http://www.altrogiornale.it/